niedziela, 12 maja 2013

Rozdział 21.


-Iga !-słyszę krzyk i leniwie przecieram zaspane oczy. Do sali wpada Kacper, a zaraz za nim wrzeszcząca pani Zosia. Wymachuje rękoma na wszystkie strony krzycząc, że ma stąd wyjść, a on machnął tylko ręką i siada na krzesełku przy moim łóżku. 
-To mój przyjaciel, niech zostanie -uśmiecham się w kierunku pielęgniarki, a ta mruczy coś pod nosem i wychodzi z pomieszczenia. 
-Boże Iguś ! Dobrze się czujesz ? Nic cię nie boli ? Nie złamałaś sobie niczego ? Na pewno wszystko ok. ? Przepraszam, że mnie tu nie było, ale nie mogłem się wyrwać z tej pieprzonej roboty. Przepraszam. Naprawdę przepraszam, bo chciałem, serio, ale no… 
-Kacper nie zapomnij o oddychaniu -przerywam jego monolog śmiechem. 
-Bardzo śmieszne, ha ha ha -wywracam oczami co wywołuje u mnie jeszcze większy śmiech.- No powiedz wreszcie, jak się czujesz ? 
-Dobrze. Nareszcie się wyspałam. 
-Czy ty zawsze wszystko musisz obrócić w żart ? Ten facet to jeden z tych warszawskich typków spod ciemnej gwiazdy ? 
-Tsa… Ale jest już złapany i nie ma co się nim martwić. Szef bardzo się wkurzył, że zawaliłam ? 
-Na początku tak, ale jak dowiedział się dlaczego to mu przeszło. Przyniosłem ci notatki z uczelni. 
-Pomyślałeś o wszystkim -kiwam głową z uznaniem.- Dziękuje. 
-Dla ciebie wszystko. Jeśli chcesz mogę pomóc ci też przy wyprowadzce. Niezły skurwiel z tego Maćka, ale w sumie to dobrze, że to wszystko się wydało, bo nie wiadomo jak długo by cię jeszcze oszukiwał. 
-Kacper o czym ty mówisz ? -marszczę brwi i wlepiam wzrok w przyjaciela. Speszony Mielecki wbija wzrok w podłogę i sam nie wie co ma powiedzieć. Ja jednak nie mam zamiaru odpuścić i szturcham go ręką.- No mów. 
-Jesteś pewna, że jest ci wierny ? 
-Tak. Powiedział, że nigdy mnie nie zdradził, a ja mu wierzę. 
-W takim razie to nic ważnego -uśmiecha się i wstaje z krzesełka.- Ja już muszę lecieć. Wpadnę jutro -całuje mnie w policzek i szybko wychodzi. Zdziwiona próbuje domyślić się o co chodziło Kacprowi. Wie o czymś, o czym nie wiem ja ? Ale przecież Maciek mnie nie zdradził. Ufam mu i nie mam zamiaru znowu oskarżać go o zdradę. Kocha mnie i to jest najważniejsze. 

Kolejne dwa dni również spędziłam w szpitalu. Czas tutaj dłużył się niemiłosiernie, a nuda nie wpływa na mnie pozytywnie. Więcej wolnego czasu, to dla mnie więcej czasu na przemyślenia. Od nowa zaczęłam analizować związek z Maćkiem i całą sytuację z Martyną. Zdradził ? Nie zdradził ? Po długich przemyśleniach w końcu doszłam do wniosku, że skoro się stara to kocha, a przecież to jest najważniejsze. Postanowiłam spróbować jeszcze raz, od początku. 

Pakuję swoje rzeczy to torby, biorę Muzaja za rękę i wychodzę z sali. Na korytarzu żegnam się z panią Zosią i doktorem Tymczukiem, po czym z uśmiechem na twarzy idziemy w stronę wyjścia. Otwieram drzwi i z uśmiechem na ustach przekraczam próg szpitala. Zimny wiatr rozwiewa moje włosy. Biorę haust powietrza i zadowolona wtulam się w Maćka, a ten całuje mnie w czoło, ponownie bierze za rękę i prowadzi w kierunku auta. Od razu, kiedy siadam na miejscu pasażera włączam radio, wkładam do stacji płytę Onara i włączam muzykę na fula. 
Nie w tym rzecz, żeby leżeć, płakać, szlochać. 
Ktoś cię kocha, to ty też się naucz kochać. 


Wchodzimy do mieszkania, a ja od razu idę pod prysznic. Zimna woda wywołuje gęsią skórkę na całym ciele i mocno mnie orzeźwia.  Opuszczam kabinę, przebieram się i czeszę włosy w wysokiego kucyka. Wychodzę z łazienki i idę do salonu, w którym siedzi już atakujący pochłaniając kanapki. Siadam obok niego i również zaczynam jeść popijając kanapki gorącą herbatą. 
-Co robimy ze świętami ? -przerywa ciszę i wlepia we mnie wyczekujące spojrzenie. 
-To znaczy ? -zdezorientowana odpowiadam pytaniem biorąc łyka brązowej cieczy. 
-Za dwa dni Wigilia, a my nie mamy żadnych planów. Zostajemy w Bełchowie, jedziemy do Wrocławia czy Warszawy ? 
-Mnie się pytasz ? Nie mam pojęcia -wzruszam ramionami i czekam na jakąś propozycję. 
-Zdzwoniła moja mama. Chcę żebyśmy przyjechali do nich na Wigilię, bo cała rodzina chce poznać dziewczynę maleńkiego Maciusia -przewraca oczami, co wywołuje u mnie śmiech.-Drugiego dnia świąt możemy jechać do twoich rodziców. Co ty na to ? 
-Może być -po raz kolejny wzruszam ramionami pałaszując następną kanapkę. Nigdy nie lubiłam świąt, żadnych, a już w szczególności Bożego Narodzenia. Ten cały szum robiony wokół prezentów, św. Mikołaja, ubierania choinek. Wszystkie reklamy przedstawiające uśmiechnięte rodziny przy świątecznym stole, lampki wywieszone w całym mieście, sztuczne uśmiechy wszystkich wokół i wymuszone życzenia budziły we mnie odruch wymiotny. Najchętniej cały ten czas bym przesypiała lub wyjeżdżała izolując się od całego tego zgiełku, jednak nie chcę robić przykrości Maćkowi. W końcu nie mogę myśleć tylko o sobie. 
Po skończeniu naszej kolacji zbieram brudne talerze oraz szklanki i wkładam je do zmywarki. Rozpakowuje swoją szpitalną torbę i nastawiam pranie, po czym zaczynam odkurzać. Po ogarnięciu mieszkania wracam do salonu i kładę się na kanapie opierając głowę na klatce piersiowej mojego mężczyzny, a on zaczyna bawić się moimi włosami. Oglądamy mecz piłki ręcznej, co chwilę wymieniając jakieś uwagi na temat gry, kiedy w mieszkaniu rozlega się dźwięk dzwonka. Maciek zbiera swoje zacne cztery litery i idzie otworzyć. Po chwili do salonu wchodzą Adam i Weronika. Witam się i idę zrobić herbatę oraz wyciągam z szafki ciasteczka i układam je na talerzu, po czym wracam do gości. 
-To co was sprowadza ?-pytam wpychając do ust czekoladowe ciastko. 
-A czy od razu musi nas coś sprowadzać ? Przyszliśmy was odwiedzić, po prostu. 
-Yhymmm… Za dobrze cię znam braciszku, żeby w to uwierzyć. 
-Dobra, powiedzmy im i miejmy to z głowy -Weronika łapie Adama za rękę i delikatnie się uśmiecha.-Jestem w ciąży. 
-Wiedziałam, że będą z tego dzieci ! -krzyczę i rzucam się na Adama, a potem przytulam Weronikę. Oboje z Maćkiem im gratulujemy, a uśmiechy nie schodzą z naszych twarzy.  Oczy mojego brata, aż się błyszczą, gdy mówi o dziecku. Jest taki szczęśliwy ! A ja razem z nim. Od razu ‘zarezerwowałam’ sobie miano chrzestnej. Posiedzieliśmy z nimi jeszcze godzinkę rozmawiając o różnych pierdołach, co chwilę schodząc na temat ślubu lub dzieci. Jeszcze nigdy nie spotkałam dwójki ludzi, którzy tak kurewsko do siebie pasowali. Weronika była po prostu stworzona dla Adama, a Adam dla Weroniki, nawet głupi by to zauważył. Patrząc na nich uśmiech sam cisnął się na usta, emanowało od nich szczęście. Miałam nadzieję, że mnie i Maćkowi również będzie dane cieszyć się z naszego ślubu i dzieci. 

Następny dzień minął mi na gruntownym sprzątaniu mieszkania i zwożeniu reszty moich rzeczy od Adama. W końcu i tak nie spędzałam tam wiele czasu, a im niedlugo przyda dodatkowy pokój. Po południu wybrałam się na trening Skrzatów, aby zdobyć trochę nowych zdjęć dla szefa. Wieczorem zmęczona padłam na łóżko wtulając się w tors Maćka i niemalże od razu odpłynęłam do krainy Morfeusza. 
Nazajutrz wstałam wcześnie rano i od razu pognałam do kuchni. Zaparzyłam kawę i zrobiłam stos kanapek. Sama zjadłam tylko dwie przeglądając wczorajszą prasę. Po zjedzeniu śniadania udałam się pod prysznic, później zrobiłam koczka, podkreśliłam oczy eyelinerem, ubrałam się i zadowolona z efektu mojej pracy weszłam do sypialni. Usiadłam na brzegu łóżku i delikatnie pocałowałam Maćka. On powoli otworzył oczy i przetarł twarz dłońmi. 
-Gdzie idziesz ? -spytał zaspanym głosem.
-Na zakupy. Przydałoby się zaopatrzyć w jakieś prezenty, skoro jedziemy na święta do naszych rodziców. Ty masz dzisiaj ostatni trening, więc zajmę się tym sama. W kuchni masz śniadanie -wpiłam się w jego usta i wyszłam z mieszkania. 

Zakupy nie były łatwą sprawą. Nienawidziłam ich robić, gdy miałam jakiś konkretny cel. Tłum zabieganych ludzi i denne świąteczne pioseneczki wcale nie pomagały. Zdenerwowana chodziłam po galerii już godzinę, a nadal niczego nie kupiłam. W końcu znalazłam odpowiedni prezent dla Weroniki. Ot taka, koszulka na zaś. Później poszło z górki.  Adamowi kupiłam nowe słuchawki,bo narzekał, że ostatnio mu się popsuły, tacie pióro do pisania, mamie perfumy tak jak tacie Maćka, mamie Maćka książkę z przepisami na ciasta, bo jej syn wspominał, że lubi piec. Gosi, siostrze Maćka bransoletkę, bo podobno je uwielbia, Maćkowi zegarek, ponieważ swój ulubiony gdzieś zgubił. Kiedy miałam wychodzić ze sklepu jubilerskiego przypomniało mi się, że jeszcze nie mam prezentu dla jednej osoby. Ponownie wróciłam do ekspedientki i poprosiłam o zawieszkę z literką I. Zapłaciłam za świecidełko i wyszłam ze sklepu.  W końcu on nosi na szyi łańcuszek z literką J, więc jeśli będzie chciał doda do niej jeszcze I. 
Zadowolona z zakupów wróciłam do domu, gdzie czekał już Maciek. Pokazałam mu wszystkie prezenty oprócz zegarka i zawieszki, po czym zjedliśmy razem obiad, a później zaczęliśmy pakowanie. Wieczorem zrobiliśmy sobie mini seans filmowy, po którym zmęczona całodniową bieganiną po sklepach oddałam się w objęcia Morfeusza. 
_________________
Hej :) Znowu dodaje nowy rozdział w nocy xd Bardzo, naprawdę bardzo przepraszam Was za to co znajduje się na górze. Wiem, połowa jest pisana w innym czasie, połowa w innym, ale mam nadzieję, że nie czyta się aż tak źle :) Jestem chora i jakoś nie do końca szło mi to pisanie. Wiem, słaby argument, ale mam nadzieję, że zrozumiecie ;) U naszych bohaterów dopiero Boże Narodzenie xd Tak, tak jestem bardzo na czasie ;d Tak sobie dzisiaj myślałam i doszłam do wniosku, że zrobiłam z tego Maćka niezłego sukinsyna xd Ale mam nadzieję, a wręcz jestem pewna, że każda z Was zdaje sobie sprawę, że to tylko FIKCJA ! :) No to chyba tyle, pozdrawiam ;* 
19 dni do LŚ.<3  
26 dni do meczu z Brazylią.<3
12 dni do meczu z Serbią.<3

15 komentarzy:

  1. Jestem ciekawa, co będzie, jak Iga się dowie o zdradzie Maćka, bo to raczej mało prawdopodobne, żeby ją ukrył. Szkoda mi trochę dziewczyny, bo nie jest niczego świadoma. No i też ciekawi mnie, co z tą Martyną, bo zrobiło się niebezpiecznie;>
    Ogółem rozdział fajny, w porządku się czyta, czekam na kolejne:>

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale ten Maciek kręci, ale kręci. Mam nadzieję, że Iga jak najszybciej dowie się o zdradzie, a jemu nie ujdzie to płazem, a tak po za tym to rozdział świetny, więc się nie martw. Życze szybkiego powrotu do zdrowia i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No czekam jak to się dalej rozwinie;) Zapraszam na V http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie, fajnie. Mam tylko przeczucie, że zaraz coś się popsuje.. Jestem tylko ciekawa co.

    Pozdrawiam, no_princess ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurde, szkoda mi Igi, że żyje w niewiedzy :c Chyba powinna dowiedzieć się o tej zdradzie Maćka. Ciekawa jestem, czy w końcu wyjdzie to na jaw :)
    Fajnie, że Adam i Weronika są szczęśliwi, teraz jeszcze dziecko, więc wszystko układa się jak najlepiej :DD
    Pozdrawiam c:
    volleyball-journalist.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na dalszy rozwój akcji z niecierpliwością :)
    Pozdrawiam, poziomkowa :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam do mnie, na nowy, 9 rozdział :) http://volleyball-love-story-zb9.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. a ja myślałam, że Maciek powiedział o tym, że zdradził Igę xd a teraz sobie przypomniałam, że przecież ona była w szpitalu i nie chciał ją denerwować xd ciekawe, czy powie... a jak powie, to jak Iga zareaguje? szczerze mówiąc nie lubię tego Kacpra, nie wiem dlaczego...

    OdpowiedzUsuń
  9. Uhuhuuhuhuh ciekawie! :D
    Czekam na kolejny!

    Zapraszam i pozdrawiam,
    A.
    http://i-want-to-hold-your-hand.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Wszystko fajnie, wyszła ze szpitala, a ja mam dziwne przeczucie, że coś się zaraz zepsuje :< obym się myliła. Co do świąt nieźle wykombinowali, ale odiwedzą rodziców co ważniejsze. Już myślałam ,że Kacper powie o tej zdradzie Maćka ...

    Pozdrawiam i zapraszam na nowy epizod na http://siatkarskie-uniesienie.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bałam się, że Kacper wszystko powie, serio ;)
    Póki co jest dobrze i chciałabym, żeby tak zostało, jednak coś mi się wydaje, że nie będzie...
    pozdrawiam i zapraszam na 7 rozdział : http://moze-jeszcze-bedzie-dobrze.blogspot.com/2013/05/r7.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Czekam na kolejny, a ten boskiii ;)
    Zapraszam do mnie na nowy rozdział w wolnej chwili
    http://peryferiesiatkarskie.blog.pl/2013/05/16/rozdzial-46-wspomnienia-i-niepopelniony-blad/

    OdpowiedzUsuń
  13. Pozdrawiam i zapraszam do siebie na coś nowego http://oublier-soi.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam do mnie ;D http://siatkarska-mieszanka.blogspot.com/

    Mam nadzieję że się spodoba ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. Spała. To nie może być poważne opowiadanie. Nie wśród siatkarzy. Nigdy. http://naturalnaniedotykalnanieprzewidywalna.blogspot.com/ zapraszam.

    OdpowiedzUsuń