piątek, 29 marca 2013

Rozdział 9.


Wychodzę z uczelni i wolnym krokiem podążam w kierunku samochodu. No tak, nie pochwaliłam się. Tata ubiegł moją prośbę i sam kupił mi samochód, o którym zawsze marzyłam. Wsiadam do pięknego, czarnego audi Q3, odpalam silnik i włączam radio, z którego leci piosenka. Kręcę małym guziczkiem w radiu i po chwili nie słyszę nic poza muzyką. Dzisiaj już piątek, więc trening ze Skrzatami, a jutro mecz z Jastrzębianami.  Podjeżdżam pod blok i jak najszybciej biegnę na górę. Otwierając drzwi mieszkania czuję wspaniały zapach mojej ulubionej lasage, a w kuchni widzę gotującego Adama, który nuci coś pod nosem. 
-Hej braciszku. 
-Cześć Iguś. Jak tam dzionek ? 
-A dobrze, leci jakoś. Na uczelni wszystko okej. Po obiedzie lecę na trening chłopaków. 
-Też wychodzę - Na twarz Adama wkrada się uroczy uśmieszek. 
-Sam ? - Pytam równie uśmiechnięta. 
-Nie - Mój braciszek uśmiecha się jeszcze szerzej. 
-Czyżbym o czymś nie widziała - Pytam pochłaniając kolejną porcję lasage. 
-Dziwne, żebyś o czymś wiedziała. Ostatnio jesteś taka zabiegana, że prawie wcale nie rozmawiamy. 
-Przeprasza, jakoś tak samo wychodzi. 
-No tak. Jak nie spotkanie z Maćkiem, to z Kacprem, a jak nie z nimi to z Karolem. Ostatnio słyszałem też, że nawinął się Atanijevic. Jeszcze niedawno nie chciałaś rozmawiać z żadnym mężczyzną. 
-To źle, że teraz jest inaczej ? Myślałam, że chcesz żebym znowu zaczęła normalnie żyć. Nie moja wina, że zawsze byłam typem ‘chłopczycy’ i  lepiej dogaduje się z płcią przeciwną. Poza tym mam Justynę. 
-Ja się cieszę, cholernie bardzo się cieszę, że masz teraz znajomych, ale nie możesz obarczać się problemami wszystkich wokół. Kacper z wszystkiego ci się zwierza, Karol radzi się w sprawie tej nowej laski, Aleks to sam nie wiem. Chyba tylko dla Maćka nie jesteś psychologiem. 
-Ale mi to odpowiada. Daj mi żyć, tak jak ja chcę. - Wstałam od stołu i poszłam wziąć prysznic. 
Nie wiem co chciał uświadomić mi Adam. Cieszę się, że jestem komuś potrzebna i że ktoś liczy się z moim zdaniem. Lubię pomagać ludziom, nigdy nie byłam typem egoistki. Ale w jednym miał rację. Tylko Maciek spotyka się ze mną bez powodu, tak po prostu, a nie po to żeby mi się ze wszystkiego wyżalić i to na spotkania z nim idę najchętniej. Kurde, do czego to prowadzi… 
Wykąpałam się, wysuszyłam włosy, wyprostowałam je i zrobiłam sobie lekki makijaż, po czym poszłam się ubrać. Wzięłam lustrzankę i wychodząc ubrałam jeszcze kurtkę, bo jesień z tej pogodnej przemieniała się powoli w chłodną i deszczową. W końcu już prawie listopad. Po kilku minutach drogi byłam już w Energii. Kiedy weszłam na salę panowie już się rozgrzewali. Przywitałam się szybko, żeby im nie przeszkadzać i nie denerwować Nawrockiego, po czym od razu wzięłam się za robienie zdjęć. Szło mi świetnie, Skrzaty współpracowały i nie unikały obiektywu. W przerwie podbiegł do mnie Pliński.
-Wiesz Iga, panuje u nas pewna tradycja. 
-Jaka znowu tradycja ? - Spojrzałam na niego zdziwiona. 
-Nasi fotografowie zawsze grają z nami meczyk, tak na przywitanie - Pliński mówił to poważnie, więc pomyślałam, że mówi serio. 
-Zawsze ? - Pytam przestraszona. Dawno nie grałam i nie chciałam się skompromitować. 
-Nie ! - Podbiegł do nas Winiarski - Ale ciebie chcemy przetestować. 
-Nie ma takiej opcji ! 
-No jak nie jak tak ! - Nagle Skrzaty zaczynają wykrzykiwać moje imię. 
-Ej, chłopaki, przecież ja nawet stroju nie mam, a w tym nie będę grać. 
-Możemy dać ci klubową koszulkę - Proponuje Muzaj, za co dostaje moje karcące spojrzenie. 
-A spodenki ? - Próbuję wymyślić cokolwiek, byleby nie grać. 
-I have got shorts moja dziewczyna in moja torba ! - Krzyczy łamanym polskim, a może łamanym angielskim ? W sumie trudno stwierdzić. W każdym razie krzyczy Cupko, a wszyscy wybuchają śmiechem - What ? - Pyta zdezorientowany. 
-What do you her shorts na treningu ? - Pyta równie zabawnym Polsko- Angielskim Aleks. 
-Give me I did not forg et about she - Odpowiada uśmiechnięty Kostek. 
-I think about her ass - Krzyczy roześmiany Aleks po czym zaczyna szybko uciekać, a Cupko udaje się w pościg za nim. Wszyscy wybuchają śmiechem, nawet trener. W końcu Serbowie padają na parkiet, a ja podchodzę do nich i proszę Kostka o spodenki jego dziewczyny. Od trenera dostaję koszulkę i idę do szatni się przebrać. Okazało się, że ukochana Konstantina ma taki sam rozmiar jak ja. Po powrocie na salę dzielimy się na drużyny i zaczynamy grać. Jestem w składnie z Maćkiem, Zatim, Winiarem Dante i Kłosem. Muzaj jako pierwszy wprowadza piłkę do gry, Wlazły odbiera , Woicki rozgrywa do Aleksa i punkt dla naszego przeciwnika. Serwuje Pliński, odbiera Zati Dante rozgrywa do mnie, wyskakuje i widzę że mam przed sobą podwójny blok, obracam piłkę po prostej i trafiam na dziewiąty metr. Trener i reszta zawodników bije mi brawo za zdobyty punkt, a ja jestem z siebie dumna, że nie zapomniałam jeszcze jak się gra. Ostatecznie wygrywa moja drużyna 3:1. Wychodząc z sali podchodzi do mnie Aleks.
-Your ass looks In theose shorts better than her - Mówi cicho z cwaniackim uśmieszkiem. W odpowiedzi wybucham tylko śmiechem. 
Kiedy stajemy przed szatnią patrzę na chłopaków z politowaniem. 
-I że niby mam się przebierać razem z wami ? 
-Raczej nie masz innego wyjścia - Odpowiada wyraźnie zadowolony Bąku. 
Wzdycham tylko zrezygnowana i wchodzę razem z nimi do szatni. Kieruję się w kąt pomieszczenia i siadam na ławce. Patrzę na przebierających się chłopaków i nie mogę wyjść z podziwu na widok ich klat. Stwierdziłam, że zacznę się przebierać dopiero jak oni wyjdą z szatni, ale Wlazły informuje mnie że mam niewiele czasu, bo zaraz trening ma młoda liga. Po raz drugi westchnęłam zrezygnowana i zaczęłam się przebierać. Odwróciłam się tyłem do Skrzatów i zdjęłam koszulkę po czym poczułam jak ktoś wyrywa mi ją z rąk i zabiera też resztę ubrań. Wkurwiona odwracam się i widzę uciekającego Plińskiego i roześmianą resztę drużyny. 
-Kurwa Pliński nie żyjesz ! - Krzyczę jak opętana, a w szatni rozlega się krótkie ‘uuu’. Wkurzona biegnę za tym ciotą w samym staniku i spodenkach. Kiedy wreszcie udaje mi się go dogonić koło pryszniców zaczynam się z nim szarpać żeby wyrwać mu moje ubrania. Byłam tak zdenerwowana że miałam dwa razy więcej siły niż zwykle, ale to i tak za mało żeby wyrwać moją własność Plińskiemu. Wpadłam na pewien pomysł. Szybkim krokiem podeszłam do prysznica i wzięłam do ręki słuchawkę po czym oblałam środkowego lodowatą wodą, a reszta Skry i młoda liga, która weszła właśnie do szatni wybuchła jeszcze większym śmiechem. Dopiero po chwili zrozumiałam, że to była zła decyzja, bo po pierwsze moja koszulka, bluza i spodnie też zostały zmoczone,  a po drugie zdenerwowany Pliński stoi przede mną ze słuchawką od prysznica w ręce. Nie zdążyłam wykonać żadnego ruchu, ponieważ już po chwili reszta moich ubrań, tj. stanik i spodenki panny Cupka były mokre. Na moim ciele pojawiła się gęsia skórka, włosy mokre, a po twarzy spływający tusz do rzęs. Plina był wyraźnie dumny z siebie. 
-Pamiętaj, ze mną się nie zadziera - Posłał mi promienny uśmiech i oddał moje ubrania. Byłam cholernie zła, bo nie miałam się w co ubrać. Jedyne suche rzeczy jakie miałam to kurtka, trampki i torba, super. 
-Trzymaj - Obok mnie pojawił się Maciek podający mi swoją koszulkę i bluzę.
-No coś ty ? A ty niby w czym wrócisz do domu ? - Spytałam zaskoczona jego deklaracją. Stał przede mną bez koszulki, w samych spodniach, a mój wzrok wciąż kręcił się wokół jego idealnie wyrzeźbionego torsu. 
-Wezmę klubową bluzę Skry - Posłał mi zniewalający uśmiech, a ja podeszłam bliżej. 
-Dziękuje - Wzięłam od niego bluzę i koszulkę i podeszłam jeszcze bliżej. Teraz dzieliło nas już tylko kilka centymetrów, wpatrywaliśmy sobie w oczy. W jego pięknych, brązowych oczach zobaczyłam blask, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Nie odrywając od niego oczu stanęłam na palcach, bo mimo swoich 183 cm wzrostu troszkę mi do niego brakowało. Położyłam ręce na jego ramionach i spojrzałam na jego usta. Maciek uśmiechnął się delikatni i przybliżył swoją twarz do mojej. 
-Ej, nie widzie… - Do szatni wpadł Kłosu, a my szybko się od siebie oderwaliśmy  - A ten.. Pewnie nie.. No … cześć… - Karol wybiegł z szatni jak poparzony. 
- Jeszcze raz dziękuję za ubrania - Pocałowałam Maćka w policzek i zaczęłam się ubierać. Maciek wyszedł z szatni chyba lekko zawiedziony, że nie wróciliśmy do poprzednich czynności. 
Po ubraniu się obieram kierunek drzwi wyjściowych z Energii. Podchodząc do samochodu spotkałam jeszcze Wlazłego, Bąka, Małego, Kłosa i Winiara, którzy zaparkowali swoje auta w pobliżu mojego. 
-Uuu widzę, że ktoś tu rozebrał Młodego - śmieje się Winiarski. 
-Jak będziesz grzeczny to Daga pójdzie w moje ślady - Posyłam Michałowi uśmiech i otwieram bagażnik Audi po czym wrzucam do niego aparat. 
-Zabrałaś autko tatusiowi ? - Pyta Mariusz. Nie odpowiadam tylko uśmiecham się pod nosem. Wsiadam do samochodu i powoli wycofuję. Spojrzenia Skrzatów skierowane są na mnie, uśmiecham się promiennie i ruszam z piskiem opon. W lusterku widzę zdezorientowane spojrzenia chłopaków. Niech wiedzą, że nie jestem jak wszystkie inne i stać mnie na więcej. 
____________________________________
Hej ;) Jak wam idzie sprzątanie ? Ja mam już z głowy i teraz mogę leniuchować :)) Wczoraj bardzo nerwowy wieczór, aż mnie mama upominała żebym przestała klnąc jak szewc, bo nie ładnie jak dziewczyna tak drze japkę no ale jeśli ktoś oglądał mecz i kibicował JW to wie o co chodzi. Zawiodłam się trochę, byłam pewna że będzie 3:0 no ale skoro nie to że chociaż w tie breaku wygramy, a tu taka kapa 15:06 :( Szkoda. Ale nadal w nich wierzę i mam nadzieję, że teraz skopią tyłki ZAKSIE dwa razy pod rząd ^^ Od razu przepraszam kibiców ZAKSY ale kocham JW tak samo jak Sovię i trochę bardziej niż Skrę :))) 
Dobra koniec tematu, dzisiaj o 18 idziemy przed tv i cała Polska za Jastrzębiem :) 
Wesołych świąt i smacznego jajka :)) 
Czytasz ? Komentuj :) 
PS. Jeśli waszego opowiadania nie ma po prawej stornie w 'to czytam, to polecam' to w komentarzach zostawiajcie linki, a na pewno was odwiedzę :)) 
Pozdrawiam ;* 

środa, 27 marca 2013

Rozdział 8.


Po kilku minutach byliśmy pod posesją państwa Wlazłych. Kiedy zadzwoniliśmy dzwonkiem z domu wyszedł Mariusz, przywitał się z nami po raz nie wiek który tego dnia i zaprosił do środka. Wnętrze było bardzo przytulne, wypełnione zdjęciami zarówno rodzinnymi, jak i siatkarskimi. Ściany były pomalowane na jasny kolor, prawie biały. Wchodziło się od razu do salonu połączonego z kuchnią. W salonie siedzieli już prawie wszyscy gracze (bo przecież nie lubią jak mówi się na nich ‘zawodnicy’) Skry razem z małżonkami, narzeczonymi, dziewczynami lub single. Mariusz przedstawił mnie swojej żonie, Arkowi, żonie Winiara, Oliewierkowi, dziewczynie Zatora oraz żonie Plińskiego. Każda z pań była zdziwiona, że Adam ma siostrę i ukazuje ją na światło dzienne dopiero teraz. Rozbawiła mnie cała ta sytuacja, gdyż wszystkie mówiły jacy to jesteśmy do siebie podobni, a tak naprawdę wszyscy widzieli , że nie ma między nami podobizny, a przynajmniej tak mi się wydaje. To chyba forma takiego komplementu, czy coś. W sumie nie wiem, nie wnikam. 
- Czego się napijecie ? - Przerwała tą serię komplementów Paulina - Do wyboru wino białe, czerwone i jakieś drinki autorstwa Mariusza. 
-Kto pije ? - Spojrzałam na Adama. W końcu przyjechaliśmy samochodem , więc wypadałoby żeby któreś z nas przystosowało się do roli szofera. 
-Może ty pij, a ja będę prowadził. Przecież ty już dawno nie siedziałaś za kółkiem. 
-Daj spokój, takich umiejętności się nie zapomina, szczególnie w moich przypadku. Ty pij, ja poprowadzę. 
I tak oto po krótkiej rozmowie Adam miał już lampkę wina w ręce. Już po kilku minutach złapałam bardzo dobry kontakt z Arkiem i Olim, a po niecałej godzinie siedziałam w pokoju młodego  Wlazłego i układałam różne figury z klocków lego. 
-Klocki lego ? Jak byłem mały to uwielbiałem się nimi bawić - Do pokoju wszedł Kłosu. 
-To chodź się z nami pobawić - Zaproponował zadowolony Oli. 
-Chętnie - Karol wyszczerzył się jak napalone hotki na widok Aleksa. 
Kiedy skończyliśmy budować armię dla chłopaków, Karol poprosił mnie o rozmowę.
-Przepraszam za moją reakcję wczoraj. Wiem, że nie powinienem cię oceniać i tak na ciebie naskakiwać, ale cholernie mnie tym wszystkim zdziwiłaś i jeszcze ta informacja , że tęsknisz za tym skurwielem… Maćkowi nic nie powiedziałem i nie zamierzam. Jeśli będziesz chciała to sama to zrobisz. Myślę, że twoja przeszłość nie przeszkodziłaby w waszym szczęściu, ale widzę też, że ty chyba po prostu nie chcesz z nim być. Trudno, nie wtrącam się. 
-Nie musisz przepraszać, rozumiem. A co do Maćka to ja sama nie wiem. Po prostu nie wiem czy coś do niego czuję i czy chcę z nim być. Na razie nie będę mu nic mówić. 
-Ooo ! Tu jesteście ! - Krzyknął Winiar, który akurat wpakował się do pokoju - Przyszedłem zaprosić was na jakieś tam danie autorstwa Pauliny. Chodźcie, ona na serio świetnie gotuje. 
Po chwili zeszliśmy razem z Winiarem na dół i minutkę później pochłanialiśmy żeberka w jakimś sosie, nie wiem jakim ale był mega smaczny. 
-Ej chłopaki, jest sprawa - Odezwałam się kiedy mój brzuszek był już nasycony - Szczególnie do ciebie Mariusz. 
-Chcesz zrobić ze mnie chrzestnego w tak młodym wieku ? - Wlazły prawie zakrztusił się żeberkiem. 
-A co ma wiek do bycia chrzestnym ? - Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Iga, co ty mówisz ? - Adam był w szoku. 
-Nie no wiesz ja się zgadam, ale nie wiem czy się nadaje.
-Jejku nie ! Nie o to chodzi - Zauważyłam, że całe towarzystwo odetchnęło z ulgą. - Chodzi o to, że mam zamiar wziąć udział w konkursie fotograficznym i potrzebuję jak najszybciej ‘sportowych’ zdjęć, więc kiedy macie najbliższy mecz i trening ? I czy mogłabym pobawić się w waszego fotografa ? 
-Kurde jak fajnie , że nie chcesz mnie w roli chrzestnego. To znaczy, że nie chcesz mnie w roli chrzestnego jeszcze teraz. A co do fotek, to spoko. Nie ma problemu. Najbliższy mecz jest w sobotę, możesz wpaść też na trening w piątek. Myślę, że Nawrocki się nie sprzeciwi. 
Byłam zadowolona, że się zgodził i będę miała co wysłać na ten konkurs. Reszta wieczoru mijała nam w bardzo wesołej atmosferze. Około północy stwierdziłam, że pójdę się przewietrzyć. Wzięłam kurtkę i usiadłam na huśtawce w ogrodzie. Siedziałam kilka minut i rozmyślałam o tym, jak dobrze jest mi teraz w Bełchatowie. Jak bardzo cieszę się, że żaden z tych warszawskich bandziorów mnie nie dorwał i mam nadzieję, że już nie dorwie. Z rozmyśleń wyrwał mnie Maciek siadający obok. 
-Nie za zimno na takie przesiadywanie ? 
-Nie. - Nie miałam ochoty na rozmowę z Maćkiem. Bałam się poruszania tamtego tematu, a z drugiej strony chciałabym już wszystko wyjaśnić. 
-Iga.. - Maciek wyraźnie się zawahał , a ja od razu wiedziałam, co chce powiedzieć. 
-Nie przepraszaj. Właściwie to ja powinnam przeprosić. Najpierw się z tobą całuję, a potem uciekam bez słowa, to nie fair. Nie chcę zagłębiać się w szczegóły, po prostu zostałam mocno zraniona i teraz boję się zaufać tak do końca. Maciek ja cię lubię, ale dla mnie to za wcześnie. 
-Skoro nie chcesz zagłębiać się w ten temat to nie pytam, rozumiem. Tylko proszę cię przestańmy się unikać i udawać, że już się nie znamy. Bądźmy przyjaciółmi, proszę. - Maciek mówił szeptem. Łatwo wyczułam, że bał się tej rozmowy i że chce zakończyć ten ‘spór’. 
-Dobrze. Ciszę się, że wyjaśniliśmy sobie tamtą sytuację i teraz może być tak jak wcześniej - Posłałam Muzajowi promienny uśmiech, aby go trochę ośmielić. Atakujący przybliżył się i niepewnie mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk z uśmiechem na twarzy. A tak przy okazji … Boże ! Jakie Muzaj ma niesamowicie cudowne perfumy ! Omomom. 
-Wracamy ? - Zapytałam kiedy wreszcie po dłużej walce z samą sobą domagającą się dalszego wdychania zapachu Maćka oswobodziłam się z uścisku. 
Maciek w odpowiedzi tylko pokiwał głową i uśmiechnął się. Wróciliśmy do domu, a tam nadal wszyscy rozbawieni i z coraz to większym bananem na twarzy, ale myślę, że to już tylko efekt promili we krwi. Wchodząc do salonu natknęłam się spojrzeniem na Kłosa, który wzrokiem domagał się jakiś wyjaśnień. Uśmiechnęłam się tylko promiennie i dyskretnie uniosłam kciuk ku górze. Nie musi wiedzieć wszystkiego poza tym nie wygadam się, przecież tutaj przy wszystkich. 
-Ej, zastanawialiście się kiedyś czemu Spała - Zator był na niezłej fazie i w sumie byłam w szoku, że jeszcze kontaktował. Chociaż po tym co powiedział coraz bardziej zastanawiam się czy, aby na pewno jest jeszcze wśród nas na 100 % . 
-Paweł, co ty pieprzysz ? - wybełkotał Winiar. 
-No, bo skąd taka nazwa ? 
-Jak skąd ? - spytał oburzony Pliński - Specjalnie taką wybrali żeby się ładnie rymowało ‘Spała zrobi z ciebie siatkarza ideała’ - Daniel był wyraźnie zadowolony ze swojego stwierdzenia. 
-Hej Spała ! Hej Spała ! Wioska nie mała , zrobili z ciebie siatkarza ideała ! - Winiar zaczął popisywać się swoimi umiejętnościami wokalnymi , a po chwili dołączyła do niego reszta siatkarzy. Panowie stanęli na ogromnym stole w salonie Wlazłych i wszyscy zaczęli śpiewać do przedmiotu, który służył im za mikrofon. Winiar do butelki, Muzaj do banana, Kłos do buta, Pliński do szklanki itd.. Ja razem z resztą pań klaskałam w dłonie w takt melodii oraz pokładałam się ze śmiechu. W pewnym momencie przypomniałam sobie, że w bagażniku jest mój aparat i jak najszybciej po niego pobiegłam. Kiedy wyszłam z domu ktoś wybiegł za furtkę. Było ciemno więc widziałam tylko wysokiego, dobrze zbudowanego faceta ubranego na czarno. Przestraszyłam się, ale mimo wszystko poszłam po aparat. Po powrocie do salonu ujrzałam Skrzatów urządzającego striptiz. To było coś ! Winiar, Zator i Kłos już bez koszulki, a reszta szykująca się do zdjęcia swojego odzienia. Jak najszybciej opanowałam śmiech i wzięłam się za robienie zdjęć.  Po zakończeniu show panowie opadli na podłogę i zaczęli opowiadać różne zabawne historie związane ze Skrą i reprezentacją. Ja siedziałam w fotelu z kamienną twarzą. Nie miałam ochoty na takie opowieści, wciąż w głowie miałam uciekającego mężczyznę. Przebiegła mi nawet myśl, że może to któryś z dilerów, u których nadal mam długi. Ale to przecież niemożliwe, nikt nie wie gdzie teraz mieszkam. Chociaż oni wiedzą wszystko… 
-Co się nagle taka smutna zrobiłaś ? - Z moich rozmyśleń po raz drugi dzisiaj wyrwał mnie młody atakujący. 
-Nie … Wydaje ci się - Zmusiłam się do uśmiechu, w który Maciek i tak nie uwierzył.
-Naprawdę, wszystko jest ok. 
Muzaj nic nie mówiąc usiadł na oparciu fotela i przytulił mnie. Nie rozumiałam tego co zrobił, ale tego właśnie potrzebowałam w tej chwili, poczucia, że mam w kimś oparcie i w tym momencie czułam, że takie oparcie daje mi Maciek. Po moim policzku spłynęła pojedyncza, słona łza. Starałam Się powstrzymywać łzy, bo nie chciałam płakać teraz przy wszystkich. Wytarłam łzy i oderwałam się od Maćka posyłając mu delikatny uśmiech. Kiedy wstałam z fotela wszyscy powoli zbierali się do domów, zgarnęłam więc Adama i pomogłam ubrać mu kurtkę. Trzeba zrobić mu jutro, a dokładniej dzisiaj jakiś wykład na temat działania wódki, bo widzę, że ktoś tu nie umie pić. 
-Kocham cię siostrzyczko, wiesz ? - Bełkotał tak , że ledwie rozumiałam co mówi. 
-Tak, tak ja ciebie też. 
-Ale ja cię naprawdę kocham ! O taaaaaak cię kocham - W tym momencie Adam gestykulując pokazuje jak bardzo mnie kooooocha. 
-Oj , widzę , że ciekawie będziesz z nim miała - Obok mnie znów Maciek. 
-Weź mnie nie dobijaj. Ucz się na ich błędach i ty się tak nie spijaj. 
-Nie widzisz, że ja jestem abstynentem ? 
-Adam też był, ale potem mu się odechciało - Spojrzałam na mojego brata, który obściskiwał się z Cupko. W końcu idąc w kierunku wyjścia potknął się i runął na podłogę. Strzeliłam tylko face palma i próbowałam pomóc mu wstać, jednak sama nic nie zdziałałam i podnieść go musiał Muzaj. 
-Ze mną nie miałabyś takich problemów - Maciek posłał mi cwaniacki uśmieszek, a ja odpowiedziałam tylko spojrzeniem w styli ’are you fucking kidding me?’ - Żartuję - Maciek pocałował mnie we włosy i przytulił na pożegnanie po czym wzięłam braciszka za rączkę i poszliśmy do samochodu. Ciągle rozglądałam się na boki bojąc się , że znów zobaczę ’faceta w czerni’. Uspokoiłam się dopiero wsiadając do czarnego Suzuki Grand Vitara/Escundo. Już tak dawno nie jeździłam, tak bardzo mi tego brakowało. Zawsze uwielbiałam szybkie sportowe samochody, prawo jazdy zdałam za pierwszym razem i potem ciągle pożyczałam auto od taty i nawet bez celu jeździłam po mieście. Tata i Adam wiecznie krzyczeli, że jeżdżę za szybko, ale ja inaczej nie umiem. Kiedy jechaliśmy do domu ulice były już prawie puste, więc pozwoliłam sobie na przetestowanie autka mojego braciszka. Może namówię tatę żeby kupił mi jakiś samochód ? A może samej uda mi się zarobić ? W każdym razie potrzebuje samochodu ! Kiedy byliśmy już w mieszkaniu Adam padł na kanapę i szybko zasnął, a ja po szybkiej kąpieli kulturalnie położyłam się do swojego łóżka i szybko oddałam się w objęcia Morfeusza.
____________________________________________________
Hej :D Jak tam u was ? :D Ja się jaram, że już wolne <33 Niedługo lecę popykać w siatę ^^ 
Czytasz ? Komentuj :)    

poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 7.


Co za skurwiel … on cię … 
-Tak. On mnie wystawił. Zrobił ze mnie dziwkę , żeby zdobyć hajs na działkę. Mówiłam ci, w świecie ćpunów nie ma miłości , czy przyjaźni. 
-Ale … Przecież … KURWA NO ! - Na skroni Kłosa wyskoczyła wielka żyłka , w jego oczach widać było gniew pomieszany z nutką smutku. 
-Właściwie to ja byłam głupia , że poszłam tam po raz drugi. Mogłam się domyśleć , że nie umawia się tam ze mną po to , żeby porozmawiać. Chyba w głębi duszy sama się oszukiwałam. 
-Iga, dziewczyno co ty mówisz ? To on okazał się cholernym skurwysynem i wcale nie dziwię ci się , że po tym wszystkim boisz się zaufać ludziom. 
-Nie chcę krzywdzić Maćka, dlatego wolę usunąć się z jego drogi. Nie jestem odpowiednią dziewczyną dla niego. Niech on po prostu o mnie zapomni. Pewnie będziemy skazani na jakieś spotkania , ale nic poza meczami. 
-Naprawdę tego chcesz ? 
-Tak … Nie … Nie wiem …. TAK, TEGO CHCĘ. 
-Wątpię ..-Karol powiedział , to bardzo cicho pomiędzy westchnieniami. 
-Kłosu przestań. To jest twój przyjaciel, naprawdę chciałbyś , żeby miał taką dziewczynę ? 
-Chciałbym , żeby był szczęśliwy.
Nie odpowiedziałam , bo w sumie sama nie wiedziałam , co mam zrobić. Przecież z jednej strony to , że tyle przeżyłam nie skreśla tego , że mogę mieć chłopaka , kiedyś męża i gromadkę dzieci. Jestem po odwyku, jestem czysta i wiem , że do narkotyków już nie wrócę. 
- A on nie żyje ? - Karol mówił przez zaciśnięte zęby .  Nie rozumiałam po co pytał, przecież wyraźnie go o tym poinformowałam. 
-Niestety - odpowiedziałam cicho, praktycznie niesłyszalnie. 
-Masz rację. Gdyby jeszcze żył miałbym chociaż tę przyjemność żeby udusić go własnymi rękoma. 
-Przestań … 
-Kurwa Iga ja cię nie rozumiem ! Koleś wplątał cię w świat narkotyków, ściągnął na dno i jeszcze zrobił z ciebie dziwkę , żeby zarobić a ty mówisz że chciałabyś żeby on żył ?!
-Tak. Chciałabym żeby żył, żeby poszedł na swoje wymarzone studia, żeby wyszedł na prostą , założył kiedyś wspaniałą rodzinę i miał szansę na normalne życie. Każdy na to zasługuje, rozumiesz ? Każdy ! Jest mi szkoda , że on swoje życie przegrał i to w dodatku z własnej głupoty. 
-Może mi jeszcze powiesz , że ci go brakuje i chciałabyś aby był tu teraz z tobą, co ? 
Cisza. Co ja mu miałam powiedzieć ? Owszem, tęsknię za nim , ale tylko za tymi momentami kiedy nie ćpaliśmy. Kiedy naszymi największymi szaleństwami były imprezy z alkoholem, a nie narkotykami. Tęsknię za tym jak mnie przytulał, mówił że kocha i cieszy się że mnie ma. Tęsknię za oparciem, które w nim miałam, za wieczornymi spacerami i jego dominacją w łóżku. Tęsknię za tym normalnym Flo, a nie ćpunem z dworcu. Duszę to w sobie i nigdy nikomu o tym nie powiedziałam , teraz też tego nie zrobię. W mieszkaniu Kłosa ciągle panuje cisza i słychać tylko nasze oddechy. 
-Karol… Ja już pójdę - Mówię cichutko, prawie niesłyszalnie powoli wstając z kanapy i kierując się ku wyjściu. Środkowy mnie nie powstrzymuje, za co jestem mu wdzięczna , bo i tak nie mam siły rozmawiać. Wychodzę powoli z mieszkania, wkładam słuchawki w uszy i idę w kierunku mieszkania prawie pustymi uliczkami Bełchatowa. W sumie czego tu się spodziewać o 2 nad ranem. Po moich policzkach spływają niehamowane łzy. Już dawno nie płakałam z powodu tamtych zdarzeń i tego co przeżyłam. Sama jestem w szoku, że powiedziałam o tym wszystkim Karolowi, człowiekowi , którego praktycznie nie znam. Może właśnie dlatego tak łatwo o tym mówiłam, wiedziałam, że nie będzie mnie oceniał, nie będzie krzyczał tak jak matka, tata , czy Adam. Do tej pory nie do końca pogodziłam się z myślą , że Floriana i Roksany ze mną nie ma i już nigdy nie będzie. Teraz miałam zacząć nowe życie, bez spraw z przeszłości i jeszcze do dziś łudziłam się , że tak się da, ale przecież przed przeszłością nie ucieknę, przeszłość będzie ze mną zawsze i wszędzie. Czuję , że straciłam Karola i Maćka też , bo jestem prawie pewna , że Kłosu powie o wszystkim przyjacielowi, nie dziwię się. 
Wolnym krokiem wśród muzyki i moich myśli doszłam do mieszkania. Po cichu otworzyłam drzwi, zdjęłam kurtkę i buty po czym szybko udałam się do łazienki. Szybka kąpiel i od razu udałam się spać. Bardzo długo nie mogłam zasnąć, dawno nie miałam tak wielu spraw do przemyślenia. Zasnęłam dopiero około 8. 
-Jeeeeeeeeju ! Iga ile można spać do kociej łapki, co ?! - Adam wparował do mojego pokoju niczym …. Niczym co ? No właśnie nie wiem, w każdym razie bardzo chamsko i głośno. 
-Zabije cię - Wybełkotałam wciskając głowę w poduszkę. 
-Panno Wojciechowska ! Niechże panna wstaje ! Jest już 12., a o 14 mecz ! - Adam krzyczał jak opętany. Miałam go już cholernie dość, ale zanim przywaliłam mu w głowę kubkiem stojącym na szafce nocnej jeszcze raz przeanalizowałam jego słowa. Jaki mecz ?! O czym on mówi ? 
-Mecz ? - Spytałam patrząc na niego poirytowana i zdziwiona. 
-No nie mówiłem ci wcześniej, bo chciałem niespodziankę zrobić. Ale nie mów , że zapomniałaś ? Skra pogrąży dzisiaj Zaksę , a ja mam bilety. Ale jak zaraz nie ruszysz tej zgrabnej dupy z łóżka to nigdzie nie pójdziemy. 
-Dobraaa, wstaję już. - Jak mogłam zapomnieć o meczu Skry ? Ostatnio za dużo się dzieje i nie mam nawet czasu na śledzenie PlusLigi. Wstyd Iga, wstyd!
Wstała powoli z łóżka, szybki prysznic, nowy strój, lekki makijaż, śniadanie i ruszamy na halę. W samochodzie mój brat oczywiście próbował podpytać , co się wczoraj wydarzyło? Z kim byłam ? Gdzie ? Po co ? Czemu jestem smutna ? Zbywałam go jakimiś banalnymi odpowiedziami, byleby tylko przestał pytać. Kiedy podjechaliśmy pod halę wysiadłam powoli z samochodu i sunęłam w kierunku budynku, bo normalnymi krokami nazwać tego nie można. Czułam na sobie pełen troski wzrok Adama. Wiedziałam, że się martwi i chciałby wiedzieć, co się dzieję. Weszłam do gmachu hali, udałam się na trybuny, zajęłam miejsce i patrzyłam na rozgrzewkę. Mojej lustrzanki nie wzięłam nawet do rąk , nie miałam weny i ochoty na zdjęcia, co zdziwiło nawet mojego brata. Karol nie był chyba w lepszym nastroju niż ja. Biegał po boisku nie wykazując żadnych emocji oraz nie reagując na zaczepki reszty Skrzatów. Po kilku minutach rozpoczął się mecz. Pierwszy set był bardzo zacięty. Dryżyny szły łeb w łeb, ale ostatecznie wygrywa ZAKSA do 23 po bardzo efektywnym ataku Rucka. Drugi set równie zacięty i znów trumf ZAKSY do 26. W trzecim secie było jeszcze gorzej tzn. dla moich nerwów. Punkt za punkt, atak za atak, ale w końcu wygrywa Skra do 28. Podobnie w czwartym secie i znów wygrana Skry do 23 po asie serwisowym Atanasijevica. I tak oto w Bełchatowskiej hali mamy tie-break’a. Żadna z drużyn nie miała zamiaru odpuścić, więc nadal szły łeb w łeb. Takie mecze to nie na moje biedne zszargane nerwy. Byłam cała czerwona, poczochrana, a moje kciuki zaczynały boleć od ciągłego zaciskania. W końcu pierwsza piłka setowa dla Bełchatowian przy wyniku 14:13. W polu serwisowym melduje się Kłos, podrzuca piłkę i… sito ! 14:14 piłkę do gry wprowadza Wiśniewski. Zator przyjmuje, Dante wystawia do Alka ten atakuje i… Gackowi udaje się obronić. Guma wystawia do Fontelesa a ten nie przebija się przez blok Skry. Kolejna piłka meczowa, tym razem serwuje Winiar. Podrzuca, uderza i Ruciak odbiera, Zagumny wystawia , Wiśnia atakuje , Zator odbiera Dante wystawia do Winiarskiego i jeeeeest ! PGE Skra Bełchatów wygrywa mecz ! MVP spotkania - Michał Winiarski w pełni zasłużenie. Wszyscy zaczęli powoli podnosić tyłki z trybun i jedni biegli w stronę siatkarzy po autografy i zdjęcia, inni kierowali się ku wyjściu. Ja i Adam należeliśmy do tej drugiej grupy kibiców, bo w końcu Skrzatów widywaliśmy dosyć często. 
-Hej ! Czekajcie ! - Usłyszeliśmy jakieś krzyki za nami, a po odwróceniu się zobaczyliśmy Szampona biegnącego w naszym kierunku. 
-Zapomnieliśmy czegoś ? - Spytałam zdezorientowana patrząc na Adama, ale ten kiwnął przecząco głową. 
-Ej, bo organizujemy taką malutką imprezę żeby uczcić zwycięstwo. Może wpadniecie ? - Spytał zasapany Mariusz. Niby taki wybitny sportowiec , a po przebiegnięciu kilku metrów łapię zadyszkę, bo przecież fakt, że jest po ponad dwugodzinnym meczu się nie liczy. 
-W sumie to czemu nie, prawda Idźka ? - Adam spojrzał na mnie , a moja mina chyba wyraźnie mówiła, że nie mam ochoty iść. Jednak mój brat nic sobie z tego nie robił - Pewnie, że wpadniemy. Tylko gdzie i o której ? 
-Super ! U mnie o 20 - Mario wyraźnie zadowolony z siebie skierował się ku szatni, a my powoli wyszliśmy z budynku. 
-Moja mina nie dostatecznie wyraziła moje nastawienie ? - Spytałam z ironią wsiadając do auta.
-Widzę, że coś jest nie tak, chodzisz struta i nie chcesz mi nic powiedzieć , więc myślę, że jak się trochę zabawisz to ci nie zaszkodzi. 
-To trzeba było mnie do kina zaprosić , a nie od razu wpychać się na imprezę Skrzatów. 
-Nie wpychamy się, sami nas zaprosili , a poza tym przecież ich lubisz. O co chodzi ? Albo może bardziej o kogo ?
-O nikogo. 
-Muzaj , czy Kłos ? 
-Słucham ? 
-Wiem, że spotykasz się i z jednym i z drugim. Nie umiesz się zdecydować ? Kłótnia ? Iga, powiedz mi w końcu o co chodzi ! 
-Opowiedziałam Karolowi wszystko o swojej przeszłości i teraz biję się z myślami czy to była dobra decyzja. 
-Zaufałaś mu, a to już postęp. Teraz to już zależy od Kłosa jak na to zareaguje. Myślisz, że powie Maćkowi ?
-A co ma Maciek do tego ? - Spojrzałam na Wojciechowskiego lekko zdezorientowana. 
-No myślałem, że coś między wami będzie. 
-Raczej nie - Podjechaliśmy pod blok. Weszłam szybko do mieszkania i od razu wpakowałam się do łazienki. Szybki prysznic ,  przebrałam się, zrobiłam delikatny makijaż i już byłam gotowa do wyjścia. Musiałam poczekać jeszcze na Adama, więc wzięłam laptopa i zalogowałam się na pocztę. Miałam kilka nieodczytanych wiadomości, jednak zaintrygował mnie tylko jeden z nich. ‘’Organizowany jest konkurs fotograficzny (bla, bla bla) do wygrania posada fotografa w nowej gazecie wydawnictwa Przeglądu Sportowego tylko o siatkówce PolandVolley. Zdjęcia można nadsyłać do końca października’’. Postanowiłam spróbować. Miałam niewiele czasu, ale z pomocą Pszczółek powinno się udać. Kiedy skończyłam czytać mój brat był już gotowy , więc udaliśmy się na parking i po chwili jechaliśmy w stronę domu Wlazłego. 
_________________________________________________
Hej :D Przepraszam was za ten rozdział, bo nie wyszedł do końca tak jak chciałam gdyż moja wena nadal bawi się ze mną w chowanego -.- Ale dzisiaj jest piękny dzień ! Pochwalę się wam że mam bilety na LŚ mecz Polska - Brazylia w Torwarze ! Jestem taaaaaaaaaaaaaaaaaka szczęśliwa :D 

sobota, 23 marca 2013

Rozdział 6.


-No i czego się boisz Idźka ? - Pytał roześmiany - Aż tak źle wyglądam ? 
-Weź mnie nie denerwuj ! 
-Dobra spokojnie. Widzę , że wracasz z zakupów , więc pewnie jesteś głodna. Może dasz się zaprosić na kolację ? 
-Najpierw chciałeś mnie zabić , a teraz zapraszasz mnie na wspólny posiłek ?
-Wspólny posiłek ? To zabrzmiało tak religijnie … Ale mniejsza o to. Wcale nie chciałem cię zabić, szkoda byłoby takiej ślicznotki. 
-Przestań słodzić i powiedz lepiej gdzie mnie zabierasz. 
-Czyli się zgadzasz ? Super ! Może ta restauracja za rogiem ? Mają tam przepyszne pierogi. 
-Zapraszasz mnie na pierogi ? 
-No tak, a czego ty się spodziewałaś ? Jestem tylko marnym siatkarzem, nie stać mnie na wytrawne kolacje w ekskluzywnych restauracjach, których i tak niie ma w Bełku 
-Pff. Ale z ciebie romantyk Karolku. 
-Uważasz , że pierogi nie są romantyczne ? - Kłos spojrzał na mnie spod byka i dźgnął palcem  w żebra. 
-Nie. Ale masz okazję udowodnić mi , że się mylę. 
-Chętnie. - Karol wyszczerzył się chyba najbardziej jak się da. 
W drodze na kolację napisałam jeszcze sms’a do Adama, że wrócę później niż zamierzałam. Posiłek z Karolem mijał w bardzo przyjemnej atmosferze pośród żartów i zabawnych historii. A pierogi faktycznie były przepyszne ! 
-Ej Iga, a może ty wiesz co się dzieje z Muzajem ? - Karol spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem , a ja nie bardzo wiedziałam o co chodzi. 
-Ja ? Niby czemu ? 
-Oj nie udawaj. Maciek to mój dobry kumpel i już kilka dni po tym jak się poznaliście o wszystkim wiedziałem. Spodobałaś mu się. A od jakiegoś tygodnia chodzi ciągle struty i jakoś nie bardzo mu idzie mu na treningach. 
-Nie wiem. Nie widziałam się z nim już jakoś od tygodnia i nie zapowiada się na to , żebyśmy znów się spotkali. 
-Jak go pytałem , co się z nim dzieje to powiedział tylko, że coś spieprzył i nie wie jak to naprawić. O tym też nic nie wiesz ? 
-Karol do czego ty zmierzasz ? 
-Mam głupie przeczucie , że tutaj chodzi o ciebie. Taka męska intuicja. 
-Męska intuicja, serio ? -spojrzałam na niego z politowaniem w oczach. Czasami jak on coś powie to sama nie wiem czy mam się śmiać czy płakać. - W każdym razie ta twoje intuicja raczej cię zawodzi. 
-Wątpię. Co się wydarzyło na tym waszym ostatnim spotkaniu, hmm ? 
-Nic. Pocałował mnie. - powiedziałam to , tak jakby to kompletnie nic dla mnie nie znaczyło. 
-No to nic czy cię pocałował ? 
-Pocałował mnie i ja mu potem powiedziałam , że.. 
-Powiedziałaś mu ,  że źle całuje ?! - Kłos krzyknął na całą restaurację nie dając mi nawet dokończyć mojej wypowiedzi. - No to ja mu się nie dziwię , że się chłopak załamał. Na facetów takie wyznania raczej nie działają pozytywnie. 
-Karol co ty pieprzysz ? Ja mu nic takiego nie powiedziałam, chill. 
-A co ty mu powiedziałaś ? - środkowy spojrzał na mnie z przerażeniem w oczach. 
-W sumie to nic. I w tym rzecz , że nic mu nie powiedziałam tylko po tym pocałunku uciekłam do domu i nadal.  Nie wytłumaczyłam mu mojego zachowania. - Mówiąc to spuściłam wzrok , bo dobrze wiedziałam , że Maćkowi należy się jakieś wyjaśnienie poza głupim i nic nie znaczącym ‘nie chcę cię ranić’. 
-A no to … To chyba faktycznie jest gorsze niż to , że nie umie całować. - W tym momencie sama nie wiedziałam czy Kłosu mówi poważnie , czy nie. 
-Taa.. 
-A właściwie czemu to zrobiłaś ? 
-Bo ja nie jestem gotowa. Maciek jest świetnym chłopakiem , ale cholera po tym wszystkim dla mnie to za wcześnie. Poza tym ja nie jestem dziewczyną dla niego. Nie chcę go ranić. 
-Nie jesteś dziewczyną dla niego ? Po tym wszystkim ? Wiesz, bardzo chciałbym być jasnowidzem , ale niestety Bóg nie dał mi  żadnych zdolności nadprzyrodzonych , więc może sama wszystko mi wyjaśnisz, hm ? 
-Karol nie tutaj. - Rozejrzałam się po lokalu , jakby w obawie , że może być tu jakiś seryjny morderca, czy coś. 
-Dobra, zapraszam więc na spacer, albo do mojego mieszkania. 
-Nie warto tracić czasu. To nie jest zbyt miła historia. 
-Kupimy wino. Przy winie wszystko jest przyjemniejsze, a ja staję się lepszym słuchaczem. 
Zapłaciliśmy za kolację i wyszliśmy z restauracji kierując się do Bezdomki , tfu ! Biedronki w celu zakupienia wina i jakiś lodów. Karol stwierdził , że przy winie i lodach o smaku tirami su każdy wieczór jest przyjemny. Nie protestowałam , ale wiedziałam , że ten nie będzie. Po piętnastu minutach drogi ‘z buta’ dotarliśmy do mieszkania Karola. Mieszkanko było średnich rozmiarów, urządzone nowocześnie. Nie było napaćkane jakimiś zbędnymi gratami , więc było w nim dużo miejsca. Kłosik otworzył wino i razem usiedliśmy na kanapie w dużym salonie z beżowymi ścianami. 
-A teraz zamieniam się w słuch. - Powiedział Karol, kiedy skończył nalewać wino do lampek. 
-Nienawidzę o tym mówić. Będziesz czwartą osobą która się o tym wszystkim dowie. 
-Kto był przede mną ? 
-Tata, Adam, mój psycholog i terapeutka z odwyku .
-Odwyku ?! - Karol był wyraźnie zszokowany. - Intrygujesz mnie tą tajemniczością. No zacznij już mówić. 
-Nigdy nie pomyślałabym , że będę to opowiadać wspaniałemu środkowemu Skry. Wszystko zaczęło się jakoś po maturze. Chodziłam z nim do klasy. Zawsze mi się podobał , bo miał w sobie nutkę tajemniczości. Był typem skurwiela, uwielbiał ranić , ale nienawidził być raniony. Mimo wszystko biegało za nim połowa dziewczyn z mojej szkoły i nie tylko. Ja w sumie też nigdy nie należałam do grzecznych, spokojnych i poukładanych dziewczynek. Uwielbiałam imprezować, bawić się, szaleć i żyć tak, jakby jutra miało nie być. Mniejsza o to. Po zdanej maturze zorganizowaliśmy ogromną imprezę, na której było grubo ponad 100 osób. W tym on i banda jego kumpli spod bloku. Mojej przyjaciółce Roksanie podobał się jeden z nich, Seba. Stwierdziła , że na tej bibie odważy się i zagada, a ja obiecałam , że jej pomogę. W trakcie imprezy podeszłyśmy do ich grupki i tak się wszystko zaczęło. Streszczę to trochę. Po miesiącu Roksana była z Sebą , a ja z Flo , czyli z tym kolesiem o którym wspominałam ci na początku. Byliśmy dosyć zgraną parą, oboje nie uznawaliśmy żadnych zasad, kochaliśmy imprezy i życie na spontanie. Praktycznie ciągle byłam z nim i praktycznie ciągle imprezowałam, w sumie nic poza tym. Roksana i Sebastian tak samo. Spijaliśmy się do granic możliwości, kilka razy wylądowaliśmy w szpitalu lub na komisariacie. W domu byłam gościem, wracałam tylko żeby się odświeżyć albo przebrać. Odpowiadało mi takie życie. Pewnego wieczoru , na którejś z imprez przyłapałam Flo na ćpaniu. Zapewniał mnie , że to nic i że nie jest uzależniony, może przestać kiedy tylko zechce. Poprosiłam, żeby dał mi spróbować. Na początku się nie zgodził, powiedział , że nie ma takiej opcji i że to nie dla mnie. Jednak wystarczyły maślane oczka i kilka pocałunków i już miałam działkę w ręce. Tak się zaczęło, tak zaczęłam ćpać. Z wieczoru na wieczór coraz więcej i coraz bardziej nie mogłam się doczekać momentu , w którym znowu będę naćpana. Uwielbiałam być naćpaną, uwielbiałam to życie , które prowadziłam będąc w tym błogim stanie. Ćpaliśmy we czwórkę - ja , Flo, Seba i Roksana. Zaczęło brakować nam kasy , więc zaczęłam wynosić przeróżne rzeczy z domu tylko po to , aby znów mieć na działkę. Adam i tata szukali mnie, prosili żebym wróciła do domu, do mojego starego życia , ale na marne. W końcu przestałam wracać do domu ,ale najpierw ukradłam z konta rodziców sporą sumkę. Zamieszkałam razem z tamtą trójką w domu Seby , który i tak mieszkał sam. Kiedy skończyła się kasa Roksana zaczęła się puszczać, a ja zaczęłam kraść. Mimo wszystko sprzedawanie się nadal. Było dla mnie obrzydliwe i nie chciałam tego robić nawet za działkę. Gdy zaczęliśmy wykradać sobie pieniądze albo narkotyki zrozumiałam , że wśród ćpunów nie ma przyjaźni, żyjesz na własną rękę. Trzeba było sobie jakoś radzić, po tym jak ojciec Sebastiana wywalił nas z jego domu , bo powiedział , że nie będzie dawał schronienia dla marginesu społecznego. W listopadzie zamieszkaliśmy w jakiejś melinie razem z innymi ludźmi podobnymi do nas. Dopóki noce były w miarę ciepłe to jakoś dawaliśmy radę, ale potem było coraz ciężej. Potrzebowaliśmy coraz więcej towaru , a nie mieliśmy już skąd brać pieniędzy. Narobiłam sobie cholernych długów, których także nie miałam jak spłacić. Na początku marca Flo poprosił mnie , abym poszła z nim na spacer. Zgodziłam się, umówiliśmy się w parku o 22. Kiedy dotarłam na wyznaczone miejsce, jego jeszcze nie było. Usiadłam na ławce i rozglądałam się po parku , w którym nie było praktycznie nikogo. Nagle usłyszałam kroki. Na początku myślałam , że to Florian , ale kiedy się odwróciłam ujrzałam wielkiego, postawnego mężczyznę , który zmierzał w moim kierunku. Podszedł do mnie, wziął na ręce, moje usta zakrył dłonią i zaniósł do samochodu. Zaczął się do mnie dobierać , ale cudem udało mi się wyrwać z jego uścisku i uciec z auta. Byłam w totalnym szoku. Poszłam ćpać i tej nocy prawie zaćpałam się na śmierć. Na szczęście jakiś facet zadzwonił na pogotowie i udało się mnie uratować. Kiedy w szpitalu spytano mnie o rodzinę powiedziałam , że nie mam nikogo chociaż dobrze wiedziała , że zawsze mogę zwrócić się do taty lub Adama. Po wyjściu ze szpitala trafiłam na odwyk , ale udało mi się uciec. Znowu wróciłam do tamtej meliny i tamtego życia. Czas jakoś mijał. Pod koniec marca Flo znowu poprosił mnie o spotkanie w tym samym miejscu co poprzednio. Znowu się zgodziłam mimo , że byłam pełna obaw o godzinie 22 pojawiłam się w wyznaczonym miejscu. Nie pamiętam za dużo z tamtej nocy, byłam pijana. Wiem tylko , że zamiast Floriana do parku dotarło trzech mężczyzn , którzy siłą zaciągnęli mnie do dużego auta. Bałam się cholernie i wiedziałam , co za chwilę się stanie. Zgwałcili mnie, w brutalny sposób mnie zgwałcili. - Po moich policzkach zaczęły spływać łzy , których nawet nie próbowałam hamować. - Pamiętam tylko przeszywający mnie ból i to jak w duchu modliłam się o to , żeby jak najszybciej skończyli. I tak miałam cholernego farta. Po wszystkim wyrzucili mnie do rowu przy drodze z Łodzi do Warszawy, a akurat tego wieczoru Adam wracał do domu. Jego dobre serce kazało mu się zatrzymać , kiedy zobaczył wystającą z rowu dłoń. Zabrał mnie wtedy do szpitala. Byłam cholernie poobijana, miałam połamane żebra, miałam początki anoreksji i całe moje ciało było strasznie wycieńczone. Z moją psychiką wcale nie było lepiej. Na szczęście tata i Adam zajęli się mną, trafiłam do najlepszego psychologa w stolicy oraz na najlepszy odwyk w kraju. Miałam niesamowite szczęście , że oni we mnie nie zwątpili. Jesienią dowiedziałam się , że Sebastian, Roksana i Flo nie żyją. Zaćpali się i prawdopodobnie gdyby nie ten gwałt wtedy ja skończyłabym tak samo, jednak udało mi się wyjść z tego bagna ale to zajęło mi w chuj dużo czasu oraz zabrało bardzo dużo zdrowia zarówno fizycznego jak i psychicznego. Nie boję się chodzić samej po mieście, nie boję się rozmawiać z ludźmi , ale nadal boję się bliższego kontaktu z facetami. Boję się przytulania, pocałunków i dlatego tak zareagowałam na pocałunek z Maćkiem. Wtedy to był impuls i chyba nawet brakowało mi takiej bliskości, ale jednak nadal myślę , że to za wcześnie. 
Skończyłam swój monolog i dopiero wtedy spojrzałam na Karola. Milczał. Swój wzrok skupił na butelce wina. Jego dłonie były zaciśnięte w pięści. Pragnęłam teraz tylko żeby ta cisza wreszcie została przerwana, nie wiedziałam co mam zrobić. 
___________________________________________
Hej :) No i właśnie w tym rozdziale dowiadujecie się całej prawdy o Idźce :D Ej, wena mnie opuściła :( I nie wraca :( Boję się, że się zgubiła, muszę jej poszukać. Mam zły nastrój po meczu JW i Zaksy. Liczyłam na więcej od Jastrzębian, ale no cóż. Teraz trzeba zapomnieć i walczyć dalej :) 

piątek, 22 marca 2013

Rozdział 5.


Dalsza część wieczora również minęła w wesołej atmosferze, chociaż widać było, że Maciek po naszej rozmowie posmutniał i zaczął pić razem z resztą siatkarzy (i Adamem). Tylko ja i Kłosu byliśmy trzeźwi. Przegadaliśmy cały wieczór nie zważając na resztę, bo i tak już nie bardzo rozumiałam co do mnie mówią, a właściwie bełkoczą. Chłopaki zaczęli zbierać się około trzeciej nad ranem. Wymieniłam się numerami z Karolem, po czym poszłam odprowadzić ich przed blok. Pożegnałam się z wszystkimi i wróciłam do mieszkania. Adam spał na kanapie , więc po cichu posprzątałam po ‘imprezie’, poszłam się wykąpać, a później spać. Następnego dnia, a właściwie tego samego dnia rano, tfu ! Nie rano tylko po południu o 14 powoli zebrałam się z łóżka. W salonie leżał Adam. Wyglądał koszmarnie, trochę jak trup. 
-Dzień dobry braciszku !  
-Iga, błagam nie krzycz. 
-Oj przepraszam. Widzę, że im starszy tym głupszy. Zapomniałeś już jak działa wódka ? Trzeba było tyle nie pić. 
-Daruj sobie nauki moralne i idź zjeść jakieś śniadanie , bo przeraża mnie twoje wychudzone ciało. 
-Jakie wychudzone ? Co ty pieprzysz ? Na oczy się rzuciło ? 
-Błagam cię nie drzyj tak japy. 
-Dobra, sorry. 
-A tak zmieniając temat, to skąd ty znasz Muzaja ? 
Kurde, wiedziałam , że nie odpuści tego tematu. 
-To właśnie ta ciamajda na mnie wpadła. 
-I to z nim byłaś ostatnio na spotkaniu ? 
-Tak, z nim. 
-To czemu wczoraj zachowywaliście się jakbyście się nie znali , albo bardziej jakbyście się pokłócili ? Co się stało ? 
-Adam, bez przesady, nie możesz wszystkiego wiedzieć. 
-Iga , powiedz mi . Jest coś między wami ? 
-Weź przestań. Przed chwilą stwierdziłeś, że zachowywaliśmy się jak nieznajomi , a teraz pytasz czy jest coś między nami. Okres masz, że taki niezdecydowany jesteś ? - wyszczerzyłam się w jego kierunku pochłaniając kanapkę z nutellą. 
-Iga, ja się poważnie pytam. 
-Nie ma nic między nami. Spotkaliśmy się dwa razy i za drugim razem pocałowaliśmy się. Przestraszyłam się i uciekłam, sam wiesz , że dla mnie to za wcześnie. Boję się jeszcze zaufać facetowi. Nie wyjaśniłam mu mojej ucieczki, zerwałam kontakt , ale on nie daje za wygraną. Teraz sama nie wiem co mam zrobić i jak mu to wszystko wytłumaczyć. 
-Sytuacja jest prosta. Wytłumacz mu , ze nie chcesz teraz nikogo mieć i tyle. Jeśli mu zależy zrozumie i będzie czekał, jeśli nie - to znaczy , że nie jest ciebie wart. 
-Optymista z ciebie. Ja chyba jednak wolę zostawić go bez wyjaśnień. Zawsze wszyscy mówili , że jestem suką bez serca, więc niech tak zostanie - rzuciłam szybko wchodząc do swojego pokoju. Cały dzień minął mi na oglądaniu ‘Igłą szyte’ i starych meczy Reprezentacji Polski. Pisałam też z Karolem. Okazał się bardzo pozytywnym człowiekiem. To kolejna osoba w Bełchatowie , której zaczynam ufać. Oj źle z tobą Idźka, źle. 
Wieczorem napisał do mnie Kacper i zaproponował spacer , bo wieczór należał do tych cieplejszy , a takich wieczorów w październiku coraz mniej. Zgodziłam się. Wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy, związałam je w kucyka ubrałam się  i wyszłam z mieszkania. Przed blokiem już czekał na mnie Kacper. 
-Co robiłaś cały weekend ? 
-W piątek byłam na korcie z Adamem, w sobotę niańczyłam Skrzatów u mnie w mieszkaniu , a dzisiaj oglądałam ‘Igłą szyte’ i leczyłam kaca mojego brata . 
-Skrzatów ?! Tych Skrzatów, o których ja myślę ? - Kacper był bardzo zdziwiony i trochę jakby podekscytowany. 
-Nie wiem o jakich myślisz - zaśmiałam się. - Ja mówię , o siatkarzach Skry Bełchatów. 
-Znasz ich ?! - Kacper krzyknął tak , że było słychać go chyba w całym mieście.
-Nie krzycz. - Nie mogłam pohamować swojego śmiech  - Teraz ich znam. Mój brat się z nimi przyjaźni. 
-Ale ci zazdroszczę ! 
-Nie wiedziałam , że znasz się na siatkówce. 
-Dziewczyno, jestem fanem siatki odkąd skończyłem dziesięć lat. Za to ja też nie wiedziałem , że ty się znasz. Myślałem , że ty preferujesz tylko tenisa. - zaśmiał się i dźgnął mnie delikatnie w żebra.
-Nie. Właściwie o wiele bardziej lubię siatkówkę, tenis to dodatek, bo i tak jestem na niego skazana ze względu na brata. W Warszawie grałam w klubie siatkarskim na ataku i nawet nieźle mi szło. Niektórzy wróżyli mi wielką karierę. 
-Czemu już nie grasz ? 
-Nieważne. - chciałam uciąć temat i nie mówić mi że wypieprzyli mnie po tych wszystkich moich wybrykach. Nie chciałam, żeby Kacper zniechęcił się do mnie ,dlatego wolałam, aby nie wiedział o mojej przeszłości. 
-Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć ? Jakaś kontuzja ? 
-Nie. Po prostu skończyłam karierę zanim ona się zaczęła. Teraz jestem tylko zawziętym kibicem. 
Skończyliśmy ten temat. Kacper chyba wyczuł , że nie mam ochoty o tym mówić i nie naciskał za co byłam mu bardzo wdzięczna. Sporo się o nim dowiedziałam. Kacper przeprowadził się do Bełchatowa z Warszawy, tak jak ja. Miał brata bliźniaka, który już nie żyje. Kacper mówił , że był to typ buntownika , a jego rodzice nie umieli sobie z nim poradzić. Pewnego dnia po prostu uciekł z domu i po pół roku jego rodzice otrzymali telefon z informacją , że ich syn nie żyje. Ma jeszcze młodszą o cztery lata siostrę Kingę , z którą ma bardzo dobry kontakt. Są podobnym rodzeństwem , jak ja i Adam. Kacper interesuje się siatkówką i oczywiście fotografią, słucha rapu, głównie polskiego. Ogólnie rozmowa nam się kleiła i spędziłam bardzo miły wieczór zapominając na jakiś czas o problemach. Około 23 leżałam już w łóżku myśląc o tym , że jutro znów będzie trzeba zmierzyć się z szarą rzeczywistością. 
Tydzień mijał mi bardzo szybko. Jest już czwartek i wracam właśnie z zajęć. Było dzisiaj zaliczenie z części teoretycznej , poszło mi bardzo dobrze. Wczoraj Adam oznajmił mi , że zaczyna współpracę z MKT Łódź , bo działanie na własną rękę już go nuży. Nie wiem jak można narzekać na prywatny kort tenisowy , ale to jego decyzja , a skoro mówi , że tego chce to niech spróbuje. Mam nadzieję , że będzie zadowolony ze swojej decyzji. 
Idąc w stronę mieszkania, zmieniłam jednak plany i kierunek. Udałam się do bełchatowskiej galerii w celu zakupienia jakiś nowych ubrań. W końcu odkąd tutaj mieszkam nie byłam jeszcze na zakupach. Chodzenie po sklepach zajęło mi pięć godzin , ale zakupy zaliczam do udanych. Kupiłam trzy koszulki, dwie bluzy, dwie pary spodni i nowe lity. Kiedy wyszłam z galerii i powolnym krokiem ze słuchawkami w uszach zmierzałam w kierunku mojego bloku, nagle poczułam czyjeś dłonie na moich biodrach. Cholernie się przestraszyłam i bałam się odwrócić nie wiedząc czyje mogą być owe dłonie i kto za mną stoi. Niepewnie odwróciłam się i ujrzałam jego roześmianą twarz. 
-Zabije cię ! Ja tu prawie padłam na zawał , a ty się śmiejesz ! 
__________________________________________________
Przepraszam za ten rozdział, jakoś tak się nie udał :( Mam nadzieję, że wybaczycie. Ja za chwilkę mykam do kościoła, a potem na korki -.- Plus jest taki, że nareszcie weekend <33 A jutro mecz ZAKSY z JW :D Komu kibicujecie ? Ja całym serduchem jestem za Jastrzębskim :) 

środa, 20 marca 2013

Rozdział 4.


Na miejscu byłam o 17.35 , a Maciek już na mnie czekał. Zawsze ceniłam w ludziach punktualność, która u mnie często zawodzi. 
- Hej, już jestem - z uśmiechem na twarzy przywitałam się z Maćkiem . 
-Cześć, ślicznie wyglądasz - odwzajemnił uśmiech. 
-Dziękuję. Gdzie mnie zabierasz ? 
-Pomyślałem o kinie. Grają dzisiaj ‘’Bejbi Blues’’ bardzo lubię filmy tego typu i mam nadzieję, że ty też, ale jeśli nie to możemy wybrać się na coś innego - Maciek zaczął mi się tłumaczyć i zauważyłam, że jest lekko zdenerwowany. 
-Też lubię takie filmy ! ‘’Salę samobójców’’ i ‘’Galerianki’’ oglądałam tysiąc razy i w sumie myślałam nad tym żeby wybrać się także na ten film. 
-Uff. Fajnie , że mamy podobny gust. A teraz chodźmy, bo seans zaczyna się o 18. 
W ciągu 10 minut podczas poruszania coraz nowszych tematów, oraz podczas ciągłych żartów doszliśmy do kina w Bełchatowskiej galerii. Seans skończył się około 21. Wyszłam z rozmazanym makijażem mimo, że nie byłam bardzo wymalowana to tusz do rzęs spływał po moich policzkach zostawiając niezbyt atrakcyjne , czarne ślady. Udałam się szybko do toalety w celu poprawienia makijażu, a kiedy wróciłam wokół Maćka stało kilkanaście dziewczyn w wieku 13-16 lat na oko. Maciek rozdał autografy, a później udaliśmy się do przyjemniej knajpki na jakąś wspólną kolację. 
-Często tak jest ? 
-To znaczy ? 
-No z fankami. Często zaczepiają cię w miejscach publicznych ? 
-Dosyć często. Ale mnie to nie drażni, wręcz przeciwnie. Lubię to uczucie , że dzięki kilku literką na kartce papieru sprawiam komuś radość i wywołuje uśmiech na twarzy. To na serio bardzo miłe uczucie , ale najgorzej jest kiedy rzucają się na ciebie napalone hotki i wyznają ci miłość. To jest już mniej przyjemne. 
Oboje się roześmialiśmy. Cały wieczór minął nam na przyjemnych rozmowach i opowiadaniu o sobie nawzajem. Maciek to bardzo pozytywna osoba i bardzo przyjemnie się z nim rozmawia na każdy temat. Około północy stwierdziliśmy, że czas się zbierać. Ciamajda odprowadziła mnie pod samą klatkę. Przytuliłam się do niego na pożegnanie , ale kiedy chciałam odejść on nie wypuścił mnie z objęć. Spojrzał mi głęboko w oczy i zbliżył swoją twarz do mojej. Teraz nasze usta dzieliły centymetry. Maciek uśmiechnął się lekko i zaraz potem musnął subtelnie moje wargi swoimi, a zaraz potem zatopiliśmy się w długim i namiętnym pocałunku. Kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy , wyrwałam się z jego objęć i jak najszybciej wbiegłam do bloku. To dla mnie za wcześnie po tym co przeszłam. Jeszcze nie teraz. Nie jestem w stanie, nie dam rady. Nie chcę go krzywdzić i sama też nie chcę znowu cierpieć. 
Do mieszkania weszłam po cichu tak, aby nie obudzić Adama. W końcu jest już grubo po północy. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka. Kiedy już prawie zasnęłam mój telefon powiadomił mnie o jednej nowej wiadomości. Od Maćka.
 ‘’Przepraszam. Za bardzo mnie poniosło, znamy się zaledwie dwa dni. To moja wina. Jeszcze raz przepraszam. Miłej nocy.’’ 
‘’Maciek, to nie twoja wina. Nie zrobiłeś niczego źle. Gdybym nie chciała, nie odwzajemniłabym pocałunku. Tutaj nie chodzi o Ciebie, ale o mnie. To ja przepraszam. Spokojnej nocy.’’ 
Teraz na pewno nie zasnę. 
Nie myliłam się, całą noc nie spałam myśląc o tym , że teraz przez tego skurwysyna, który pojawił się w moim życiu dwa lata temu nie będę umiała zaufać żadnemu facetowi. Teraz w każdym z nich widzę jego. Maciek to wspaniały chłopak, a ja nie powinnam go ranić dlatego najlepiej będzie jeśli skończę tę znajomość. On może mieć każdą, szybko o mnie zapomni , a tak będzie lepiej. 
O 6 jak zwykle poszłam biegać, jednak dzisiaj nie mialam na to siły i już o 6.30 brałam prysznic. Zrobiłam śniadanie dla mnie i Adama. Moja ulubiona jajecznica na bekonie + grzanki i sok pomarańczowy. Kiedy mój brat wstał był mocno zdziwiony tym , co zobaczył na stole. U mnie rzadko zdarzało się, żebym przygotowała komuś jedzenie nie chcąc nic w zamian. 
-Ooo ! Widzę , że ten tajemniczy kolega dobrze działa na moją siostrzyczkę - Adam miał dobry humor ,a co za tym idzie miał wenę na docinki. 
-Daruj sobie. Siadaj i jedz, bo zaraz wystygnie. 
-Zrobiłaś śniadanie , ale widzę że humoru to ty najlepszego nie masz. 
-Gorszy dzień, to przez pogodę. Zimno dzisiaj. 
-Nie zbywaj mnie pogodą tylko mów co się dzieje.
-Nic. Ja już zjadłam także idę szykować się do szkoły. 
Jak najszybciej ulotniłam się z salonu. Nie chciałam zwierzać się Adamowi z tego co się wczoraj stało mimo , że pewnie doradziłby mi coś sensownego. Wolałam sama się z tym uporać, dusić to w sobie , aż w końcu zdechnie. Po śniadaniu wzięłam długi, gorący prysznic, ubrałam się , zrobiłam trochę mocniejszy makijaż niż zwykle żeby przykryć ogromne cienie pod moimi oczami po nieprzespanej nocy. Włosy związałam w wysokiego koka. Wychodząc z domu ubrałam jeszcze kurtkę  , wzięłam torbę  i udałam się w kierunku przystanku autobusowego. Na uczelnię dotarłam po 20 minutach, a do wykładów zostało jeszcze pół godziny. Wyjęłam więc swoją mp4 i pogrążyłam się w muzyce. Nie dane jednak było mi posiedzieć w samotności z muzyką , bo po kilku minutach dosiadła się do mnie trzyosobowa grupka. W sumie to warto byłoby poznać kogoś w tej szkole. Wyjęłam, więc słuchawki z uszu i zapoznałam się z nowymi osobami . 
-Cześć - odezwała się dziewczyna , która podeszła do mnie z dwójką chłopaków - Jestem Justyna, to jest Kamil, a to jest Kacper - pokazała po kolei na chłopaków. Obaj byli dosyć przystojni, ona też była bardzo ładna. 
-Cześć, miło mi poznać. Iga jestem - uścisnęłam dłoń najpierw Justynie, później Kamilowi , a na końcu Kacprowi. 
Do rozpoczęcia wykładów siedziałam pod salą razem z moimi nowymi znajomymi. Okazali się być bardzo sympatyczni. Justyna i Kamil są parą od trzech miesięcy, a Kacper to bardzo dobry przyjaciel tej dwójki. Od nowopoznanej pary ‘’buchało’’ wielkie uczucie, z którego Kacper chyba nie do końca był zadowolony. Ale nie mnie to oceniać, znam ich zaledwie 20 minut. Na zajęciach usiadłam obok Kacpra. Dzisiaj znowu teoria, nuuuda. 
Kolejne dni minęły mi dosyć szybko. Coraz lepiej poznawałam Kacpra, Kamila i Justynę. Z Kacprem udałam się kilka razy na sesję , ponieważ potrzebne były mu zdjęcia jakiejś ładnej dziewczyny do jakiegoś materiału i stwierdził , że idealnie się do tego nadaje. Byłam innego zdania, ale skoro chciał mojej pomocy , to oczywiście pomogłam. Maciek się nie odzywał. W sumie to mu się nie dziwię, na jego miejscu chyba też bym się do siebie nie odezwała.
Jest sobota po południu. Wracam właśnie ze spacerku. Otwieram drzwi i słyszę jakieś rozmowy, śmiechy, jakby w salonie siedziała zgraja mężczyzn. Idę w kierunku owych dźwięków no i okazuje się , że wcale się nie pomyliłam. W naszym salonie siedzi większość Skrzatów i mój brat. 
-Iga, nareszcie jesteś ! - krzyknął Adam kiedy tylko ujrzał mnie przy wejściu do salonu - chodź, przedstawię ci trochę nowych osób. 
-Okej , już idę. Daj mi tylko zdjąć kurtkę - krzyczę z korytarza - jestem, możesz mnie przedstawiać - posyłam siatkarzom uśmiech nr 5 i idę za Adamem. 
-To jest Bąku , to jest Winiar, ale jego już znasz. To jest Paweł, Zator. To jest Aleksandar, Kostek, Karol no i na końcu najmłodszy - Maciek - mój brat był wyraźnie podekscytowany całą tą sytuacją. Jakby nie wiedział, że ja ich wszystkich doskonale znam i tak na prawde wiem o nich bardzo dużo. W końcu interesuję się siatkówką, chociaż teraz mam na to wyraźnie mniej czasu. 
-A my się znamy - mówię, kiedy Adam przedstawia mi Maćka. Posyłam im uśmiech, jednak obaj wyczuwają, że jest to uśmiech bardziej udawany niż prawdziwy.
-Aha..ym.. To ten… zjesz pizzy ? - mój braciszek nie wiedział, co ma teraz powiedzieć. Biedny nie przewidział takiej sytuacji. 
-No ładnie ! To wy zamiast dobrze się odżywiać, to się pizzą opychacie ?! Oj nie ładnie moi sportowcy, nie ładnie - posłałam siatkarzom i tenisiście pełne grozy spojrzenie. 
-Ale spójrz na to z tej strony, że w sumie pizza jest zdrowa - sytuacje próbuje ratować Kłosu. 
-Hmm ? - patrzę na niego miną typu ‘O.o’ 
-No bo patrz - bierze do ręki kawałek pizzy. Wydaje mi się, że to hawajska, bo ananasami. O mniam ! Tak to hawajska, moja ulubiona - Masz Tu zdrowe ciasto, trochę mięska i masę warzyw i nawet owoc się trafi - zawzięcie wylicza Karol. 
-Dobra to , że wam nie wolno i w sumie teraz mogłabym biec do waszego trenera skarżąc się, a on dałby wam taki wycisk , że przez tydzień byście się z boiska nie mogli zebrać , nie oznacza , że mi nie wolno ! - krzyknęłam entuzjastycznie chwytając kawałek mojej ulubionej pizzy hawajskiej. 
Wieczór mijał mi w znakomitym towarzystwie. Z chłopakami nie da się nudzić. Ciągle któryś opowiada jakieś fascynujące opowieści z siatkarskiego  życia lub zabawne sytuacje z fankami. 
-Albo pamiętacie , jak Szampon zapomniał raz nałożyć na włosy żel przed udzielaniem wywiadów i cały czas biegał jak poparzony bojąc się że kamery wychwycą jego fryzurę i nie usiadł spokojnie dopóki menager nie przyniósł mu tego żelu z hotelu ? 
-Taa , albo pamiętacie jak na meczu w Częstochowie Winiar chciał zajść Dagę od tyłu i mocno się w nią wtulić , bo był święcie przekonany , że kobieta która stoi przy bandach to ona ? No i on sobie podchodzi do tej swojej żonki, łapie ją w pasie , kobieta się odwraca a zszokowany Michał nie ma pojęcia, co ma zrobić, bo to przecież nie jego Daga ! Nagle słychać chrząknięcie , Misiek odwraca głowę , a tam jego prawdziwa żona z krwi i kości ! - Bąku opowiadając to płakał już ze śmiechu. Chociaż po takiej dawce różnych trunków jakich panowie wypili śmiali się ze wszystkiego co ich otacza. 
-Tak, ty się śmiej a ja po tej całej sytuacji musiałem miesiąc dzień w dzień kupować jej kwiaty żeby mi wreszcie wybaczyła. Biedna na serio pomyślała, że ja ją zdradzam. - Winiar bardziej bełkotał niż mówił. 
Poszłam na chwilkę do kuchni po jakieś nowe szklanki i kilka soków , bo powoli wszystko się kończyło. Wyjmowałam sok z lodówki kiedy pojawił się obok mnie Maciek. 
-O ! A ty czemu nie z chłopakami ? 
-Chciałem pogadać. - bałam się tej rozmowy. On chyba też. Wiedziałam , że nic nie pił. Chociaż mogłam być spokojna , że to co powie nie będzie spowodowane procentami we krwi. 
-Słucham. - odwróciłam się w jego stronę. Staliśmy teraz centralnie naprzeciwko siebie i patrzyliśmy sobie w oczy. Siatkarze + Adam całkowicie pochłonęli się opowieściami , więc nawet nie zauważyli , że nas nie ma. 
-Dlaczego wtedy tak uciekłaś ? 
-Mówiłam ci , a dokładniej pisałam , że to moja wina. Po prostu miałam ku temu powody. 
-Masz kogoś ? 
-Nie. 
-A ten chłopak , z którym byłaś wczoraj w parku ? 
-Skąd ty wiesz co, z kim i gdzie wczoraj robiłam ?! 
-Szedłem na trening i was widziałem. Spokojnie, nie śledzę cię. Aż taki nienormalny nie jestem. 
-To mój kolega z uczelni, nic poza tym. 
-To powiedz mi wreszcie co zrobiłem źle , że nagle zerwałaś ze mną kontakt ! 
-Nie zapominaj , że to działa w obie strony, Maciek. 
-Myślałem , że kogoś masz , że spotkałaś się ze mną tylko dla wynagrodzenia tego wypadku na ulicy. Nie chciałem ci się narzucać. 
-A ja nie chcę cię krzywdzić. A teraz przepraszam, muszę wracać do chłopaków. 
_________________________________________________
Hej, hej :D Jak tam u Was ? U mnie jako tako leci ;p Wybieracie się jutro do szkoły ? Ja nie :D Mam nadzieję że rozdział się podoba ;3 Pap ;* 

Czytasz ? Komentuj :) 

poniedziałek, 18 marca 2013

Rozdział 3.


-Przepraszam. Nie spodziewałem się , że ktoś będzie siedział na środku ulicy. 
-To ja przepraszam , za bardzo się uniosłam. 
-Miałaś prawo. Tak w ogóle Maciek jestem - chłopak wyciągnął dłoń w moim kierunku. 
-Iga, miło mi .
-Mnie również. Może pójdziemy na kawę ? - spytał posyłając mi nieziemsko śliczny uśmiech 
-Yyy… W sumie czemu nie ? 
Już po chwili szliśmy w kierunku kawiarni, którą zaproponował Maciek. Bardzo miło mi się z nim rozmawiało, był bardzo naturalny i widać , że po prostu był sobą. Dzięki temu ja też pokazałam się z tej lepszej strony. W kawiarni siedzieliśmy ponad trzy godziny rozmawiając na przeróżne tematy. Sporo się o nim dowiedziałam, więc nie pozostałam mu dłużna i również opowiedziałam mu trochę o sobie pomijając ostatni rok. Kilka minut po 22 wyszliśmy z kawiarni i ruszyliśmy w stronę mojego bloku. Odprowadził mnie pod samą klatkę , ale mimo wszystko jakoś nie mogliśmy przestać rozmawiać. Nagle zadzwonił mój telefon. 
-Halo . 
-Kuźwa, Idźka gdzie ty do jasnej ciasnej jesteś ?! - Adam był wyraźnie zdenerwowany. 
-Wyluuuzuj. Stoję pod klatką, będę za 5 minut. Nie gorączkuj się tak, złość piękności szkodzi. 
-Ty już mnie lepiej nie denerwuj. Jeśli w ciągu 5 minut nie zjawisz się w mieszkaniu nr 6 przez kolejny miesiąc będziesz musiała prać moje koszulki oraz skarpetki z treningów. W rączkach, nie pralce Igusiu. 
-Dobra, zaraz będę szantażysto. 
Rozłączyłam się. 
-Chłopak ? - odezwał się Maciek jakby ze smutkiem w głosie. 
-No tak chłopak. - odpowiedziałam znudzonym głosem. 
-A to ja już nie przeszkadzam, biegnij do niego bo pewnie się już stęsknił. - Maciek już się odwrócił i miał odchodzić. 
-Taaak, bo on nie ma nic innego do roboty niż tęsknić za siostrą. 
-Siostrą ? - Maciek był wyraźnie zdziwiony taką informacją, ale jakby w tym samym czasie poweselał. 
-Tak. Dzwonił mój brat - odpowiedziałam z uśmiechem. 
-Myślałem , że… Może dasz mi swój numer ? No wiesz, tak w razie jakbym miał ochotę znowu wskoczyć komuś na plecy. 
-Okej - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy. Wymieniliśmy się numerami po czym Maciek przytulił mnie i odszedł w stronę swojego domu, a ja szybkim krokiem weszłam do windy i wjechałam na piąte piętro. 
-Jeeeeeeeeestem - krzyknęłam zamykając za sobą drzwi . 
-Masz fart. Za dokładnie 15 sekund minie 5 minut od naszej rozmowy. 
-Mam idealne wyczucie - uśmiechnęłam się do brata i cmoknęłam w policzek. 
-Gdzie byłaś tak długo ? Martwiłem się - powiedział patrząc na mnie z troską w oczach. 
-Poszłam na spacer , a potem kiedy robiłam zdjęcie wpadła na mnie pewna miła ciamajda i jako rekompensatę za wejście mi na plecy , owa ciamajda zaprosiła mnie na kawę i tak jakoś zeszło do 22 - uśmiechnęłam się na samo wspomnienie tego jak poznałam Maćka. 
-Oooo ! Ciamajda była płci męskiej czy żeńskiej ? - wiedziałam, że Adam jest bardzo ciekawy nowopoznanej przeze mnie osoby. Znając mojego brata pewnie w głębi duszy tylko czekał, aż znajdę sobie nowego chłopaka. 
-Męskiej. Bardzo fajny chłopak. Myślę, że jeszcze kiedyś może wpaść mi na plecy. 
-Nie lepiej się po ludzku umówić ? - Adam chyba wziął zbyt na poważnie to co powiedziałam i spojrzał na mnie z zażenowaniem . 
-Spokojnie, jak będę chciała go jeszcze kiedyś zobaczyć to coś wymyślę. Nie potrzebuję twojej interwencji - uprzedziłam brata widząc, że już otwiera usta po to, aby za chwilkę powiedzieć , że on może mi w tym pomóc - Adasiu twoja siostra jest już dużą dziewczynką i da radę sama - powiedziałam zmieniając głos na lekko dziecinny - A teraz przepraszam, ale jestem zmęczona więc idę wziąć prysznic , a potem lulu. Dobranoc - cmoknęłam go w Polik wychodząc z salonu. W sumie to sama nie wiem dlaczego tak przyzwyczaiłam się do ciągłego zostawiania śliny na jego policzku, ale weszło mi to już w nawyk. Trudno. Wzięłam prysznic, ubrałam pidżamkę  i kiedy leżałam już w łóżku dostałam sms’a od Maćka. 
‘’Dziękuję za miło spędzony wieczór. Opłacało się wracać z treningu dłuższą trasą. Dobranoc :*’’
‘’Ja też dziękuję. Opłacało się dostać kopa w plecy. Dobranoc :D’’ 
Kurde , miałam przestać ufać wszystkim wokół , a już drugiego dnia pobytu w Bełchatowie poznaję nową osobę i czuję, że zaczynam jej ufać. Tak być nie może. Wojciechowska weź ty się ogarnij ! 
Rano budzik znów zadzwonił o 6.00. Wstałam, przebrałam się i poszłam biegać. O 7 wróciłam do domu i dzisiaj to ja przygotowywałam śniadanie, bo Adam chyba zaspał, albo po prostu nie ma treningu i nie musi ruszać tyłka z łóżka. Zrobiłam sobie kilka kanapek , zjadłam , wzięłam prysznic , ubrałam się i wyszłam na uczelnię. Zajęcia zaczynałam dopiero o 8.30, więc wstąpiłam jeszcze do kawiarni, w której wczoraj siedziałam z Maćkiem i wzięłam sobie czekoladowe latte na wynos. Do gmachu szkoły dotarłam na 8.20, czyli idealnie. Dzisiaj były zajęcia praktyczne w laboratorium analogowym. Nareszcie coś przyjemniejszego niż siedzenie na tyłku i słuchanie czterogodzinnego pieprzenia pana Kosmalskiego. 
W trakcie zajęć dostałam sms’a od Maćka 
‘’Hej J Masz jakieś plany na popołudnie ? ‘’ 
‘’Hej :D Nie. Do 12 jestem na uczelni, a potem jestem wolna. Masz jakąś propozycję ? ;>‘’ 
‘’Tak :D Spotkajmy się o 17.30 w parku centralnym ;) Wszystkiego dowiesz się na miejscu, do zobaczenia :D’’ 
No tak. Miałam zwolnić i nie ufać mu zbyt szybko, ale miałam dużą ochotę się z nim spotkać , więc czemu miałam odmawiać ? O 12.15 wyszłam z uczelni i pojechałam do mieszkania. Już na korytarzu czułam intensywny zapach pieczonego kurczaka. Weszłam do kuchni i zobaczyłam Adama, który podaje obiad do stołu. 
-Hej - ucieszył się kiedy mnie zobaczył - myj łapki i chodź do stołu. 
-Okej, zaraz będę. 
Szybko umyłam ręce i wróciłam do salonu, byłam potwornie głodna, a pieczony kurczak w wykonaniu Adama , to po prostu niebo w gębie. 
-Masz jakieś plany na popołudnie ? 
-Tak. Umówiłam się z tą ciamajdą, która wpadła na mnie wczoraj. 
-Ooo ! 
-A czemu pytasz ? 
-Miałem plan, żeby wyciągnąć cię do kina, ale w takim razie nie przeszkadzam. 
-Wynagrodzę ci to w innym terminie braciszku. 
Po obiedzie miałam jeszcze trochę czasu do spotkania, więc postanowiłam, że zgram zdjęcia z ostatniego spaceru na laptopa. Kiedy to zrobiłam okazało się , że jest tam kilka naprawdę ładnych zdjęć, które nadają się do publikacji. Po delikatnej przeróbce wrzuciłam je na swojego Photobloga i powoli zaczęłam szykować się na spotkanie z Maćkiem. Wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy, wyprostowałam je, pomalowałam paznokcie i przebrałam się  W momencie, gdy skończyłam szykowanie się wybiła już 17.20, więc szybko wyszłam z mieszkania i skierowałam się w stronę parku. 
____________________________________________________________
Hej :D Lecimy z 3. :D Myślę, że już wszyscy domyślają się o jakiego Maćka chodzi , ale jeśli nie to potrzymam was jeszcze w niepewności ;3 Buźka;* 

niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 2.


Godzina 6.00. Wstaję, ubieram sportowe ubranie, chwytam moją mp4 i wychodzę z mieszkania. Biegnę w stronę parku po którym spacerowałam wczoraj z Adamem. Biegnąc myślę o tym jak teraz będzie. Wciąż nie umiem wyobrazić sobie mojego nowego życia. Boję się, że przez jeden zły ruch zepsuję wszystko i zawiodę nie tylko siebie, ale także tatę i Adama. Co wtedy ? Na pewno nie będę umiała spojrzeć im w oczy. Poświęcili masę czasu i zdrowia tylko po to, aby wyciągnąć mnie z tego cholernego bagna, do którego trafiłam na własne życzenie. Obiecałam sobie, że teraz nie będę ufać ludziom tak jak wcześniej, źle na tym wyszłam. Nie mogę spieprzyć tego, co teraz mam, a w porównaniu do tego co miałam niecały rok temu to można uznać, iż jestem najbogatszą dziewczyną pod Słońcem. 
Już po 7.00 więc czas wracać do domu. Przekraczając próg mieszkania poczułam nieziemski zapach naleśników. Weszłam po cichu do kuchni i zobaczyłam mojego braciszka w samym fartuszku i krótkich spodenkach podśpiewującego coś pod nosem robiąc nam śniadanie. Widząc to na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. 
-O ! Już jesteś ! - ucieszył się Adam widząc mnie opierającą się o ścianę. 
-Tak , tak już wróciłam. Wyglądasz uroczo. 
-Ach wiem, wiem. W końcu ładnemu we wszystkim ładnie, co nie ? 
-I ta twoja skromność ! 
-Przystojny, skromny, wysportowany, umiejący gotować… dlaczego ja jeszcze nie mam dziewczyny ? - mówiąc to spuścił głowę i zrobił minę ‘’zbitego psa’’
-Ponieważ wszystkie te cechy, które wymieniłeś niestety nie przysłaniają twojej głupoty - pokazałam mu język. Jak ja lubię się z nim drażnić ! 
-Ej ! To było chamskie - oburzył się Adam robiąc smutne oczy. 
-Nie Adasiu, to było szczere. Nie myl chamstwa ze szczerością. 
-Jeszcze jedno słowo i śniadanie zrobisz sobie sama ! 
-Dobra, nie unoś się tak. Idę się ogarnąć i zaraz wrócę, żeby pochłonąć to twoje dzieło sztuki braciszku. 
-ok. ale rusz tyłek to zdążę podrzucić cię jeszcze na uczelnię. 
Szybko wyjęłam jakieś odpowiednie ubrania na dzisiejszą pogodę , na którą w sumie nie można narzekać i wskoczyłam pod prysznic. Po chwili ubrana  weszłam do kuchni. Po śniadaniu zebrałam rzeczy , które będą mi potrzebne na zajęciach i razem z Adamem udaliśmy się do jego Suzuki. Po dwudziestu minutach byliśmy pod moją szkołą. 
-Powodzenia Maleńka - Adam posłał mi dodający otuchy uśmiech. 
-Nie dziękuję. Mam nadzieję, że będzie dobrze. 
-Na pewno. 
-O której kończysz trening ? 
-Na razie nie wiem. To zależy od Mazurka. Jak będę coś wiedział, to dam ci znać. 
-ok. To do zobaczenia braciszku. 
Żegnając się cmoknęłam go w policzek i wyszłam z auta. Spojrzałam w stronę gmachu szkoły fotografii i miałam mieszane uczucia. Bałam się, ale byłam szczęśliwa. Miałam tylko nadzieję, że nikt nie będzie chciał znaleźć sobie we mnie przyjaciółki. Na razie jest dobrze tak, jak jest. Niepewnym krokiem zmierzałam w kierunku wejścia i mijałam się z wścibskimi spojrzeniami innych studentów. Byłam do tego przyzwyczajona i nie robiło to na mnie zbytnio wrażenia. Po chwili nabrałam pewności siebie i zdecydowanym krokiem, po raz pierwszy w tym roku przekroczyłam próg szkoły. Trochę inaczej wyobrażałam sobie szkołę fotografii , ale budynek prezentował się całkiem nieźle. Ściany były “oblepione” przeróżnymi zdjęciami. Niektóre były naprawdę prześliczne. Po obejrzeniu holu spojrzałam na mój nowy plan i udałam się w kierunku sali, w której miały odbyć się pierwsze zajęcia. Tego dnia miałam w planie jedynie teorię. Nuda, aczkolwiek dowiedziałam się kilku nowych , przydatnych rzeczy. Około 11 dostałam sms’a od Adama   ‘’Hej Maleńka :D. Jak ci idzie ? Podoba się ? O której kończysz ? Ja mam trening do 14.30. Jak chcesz to wpadnij, buźka :*’’
‘’Cześć braciszku J Jest ok.. Na razie sama teoria. Kończę o 12.30. Wpadnę na kort, do zobaczenia :*’’ 
Schowałam telefon i wróciłam do słuchania wykładu. Równo o 12.40 wychodziłam z uczelni, szybko poszło. Skierowałam się od razu na przystanek autobusowy i po kilku minutach jechałam już na prywatny kort Adama. 
Wchodząc na teren kortu od razu słychać dźwięk odbijanych piłeczek i ciche westchnięcia Adama. Co chwilę padała jakaś uwaga w jego stronę od pana Mazurka. Poszłam się z nim przywitać. Pytał co u mnie, jak leci, jak szkoła, jak pasja. Co mu miałam powiedzieć ? Że kilkanaście miesięcy temu wszystko poszło się jebać ? Że siatkarskie plany poszły się utopić ? Że przyjechałam tu żeby uciec przed wrogami ze stolicy ? To mu miałam powiedzieć ? Nieeee. Powiedziałam w skrócie jakąś wersję wydarzeń wymyśloną na poczekaniu i poszłam w stronę Adama. 
-Hej braciszku . 
-No siemka . 
-Jak tam śmierdzielu ? 
-Ej z szacunkiem proszę. Ćwiczę tu od ponad dwóch godzin, a ty spodziewałaś się, że będę pachniał fiołkami ? 
-No mniej więcej - uśmiechnęłam się - mogę zagrać ? 
-Pewnie, chodź. 
Kiedyś byłam naprawdę dobra w tenisa. Mój tata i trener Adama wróżyli mi taką samą karierę jaką ma mój brat, ale ja wolałam siatkówkę. W tym też byłam dobra. Grałam na pozycji atakującej w Warszawskim klubie młodzieżowym dziewczyn. Szło mi naprawdę bardzo dobrze, ale potem niestety wszystko zaprzepaściłam. Teraz bardzo tego żałuję, ale czasu nie cofnę. 
Zagraliśmy z Adamem jednego seta i padłam na korcie nieżywa. Już zapomniałam, jak wyczerpujący jest tenis. Adam poszedł wziąć prysznic , a ja czekałam na niego w samochodzie. Później pojechaliśmy na obiad, a następnie do mieszkania. Wzięłam prysznic, przebrałam się  , zgarnęłam lustrzankę i wyszłam na spacer. Jesień w tym roku była śliczna ! Musiałam z tego skorzystać. Spacerowałam jakąś boczną uliczką, w ktorej praktycznie nie było nikogo innego. Przykucnęłam , aby zrobić zdjęcie ulicy z trochę innej perspektywy i poczułam jak ktoś włazi mi na plecy. Krzyknęłam i uniosłam głowę. 
-Jak chodzisz przyczłapie ! - krzyknęłam i w tym momencie zrozumiałam, że wpadł na mnie nie kto inny jak… 
_________________________________________________
Hej :) Mamy 2. W sumie , to mam coraz więcej wątpliwości i nie wiem czy nie usunąć tego bloga. Założyłam go na totalnym spontanie myśląc , że to prosta sprawa i że ktoś będzie czytał te moje wypociny, myliłam się. Nie chce mi się dodawać tego opowiadania bez celu i tylko zaśmiecać internet. Dobra, trudno. Poczekam jeszcze trochę , a w razie czego to na prawdę usunę te moje wypociny i tyle. 
Czytasz ? Komentuj :)