-No i czego się boisz Idźka ? - Pytał roześmiany - Aż tak źle wyglądam ?
-Weź mnie nie denerwuj !
-Dobra spokojnie. Widzę , że wracasz z zakupów , więc pewnie jesteś głodna. Może dasz się zaprosić na kolację ?
-Najpierw chciałeś mnie zabić , a teraz zapraszasz mnie na wspólny posiłek ?
-Wspólny posiłek ? To zabrzmiało tak religijnie … Ale mniejsza o to. Wcale nie chciałem cię zabić, szkoda byłoby takiej ślicznotki.
-Przestań słodzić i powiedz lepiej gdzie mnie zabierasz.
-Czyli się zgadzasz ? Super ! Może ta restauracja za rogiem ? Mają tam przepyszne pierogi.
-Zapraszasz mnie na pierogi ?
-No tak, a czego ty się spodziewałaś ? Jestem tylko marnym siatkarzem, nie stać mnie na wytrawne kolacje w ekskluzywnych restauracjach, których i tak niie ma w Bełku
-Pff. Ale z ciebie romantyk Karolku.
-Uważasz , że pierogi nie są romantyczne ? - Kłos spojrzał na mnie spod byka i dźgnął palcem w żebra.
-Nie. Ale masz okazję udowodnić mi , że się mylę.
-Chętnie. - Karol wyszczerzył się chyba najbardziej jak się da.
W drodze na kolację napisałam jeszcze sms’a do Adama, że wrócę później niż zamierzałam. Posiłek z Karolem mijał w bardzo przyjemnej atmosferze pośród żartów i zabawnych historii. A pierogi faktycznie były przepyszne !
-Ej Iga, a może ty wiesz co się dzieje z Muzajem ? - Karol spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem , a ja nie bardzo wiedziałam o co chodzi.
-Ja ? Niby czemu ?
-Oj nie udawaj. Maciek to mój dobry kumpel i już kilka dni po tym jak się poznaliście o wszystkim wiedziałem. Spodobałaś mu się. A od jakiegoś tygodnia chodzi ciągle struty i jakoś nie bardzo mu idzie mu na treningach.
-Nie wiem. Nie widziałam się z nim już jakoś od tygodnia i nie zapowiada się na to , żebyśmy znów się spotkali.
-Jak go pytałem , co się z nim dzieje to powiedział tylko, że coś spieprzył i nie wie jak to naprawić. O tym też nic nie wiesz ?
-Karol do czego ty zmierzasz ?
-Mam głupie przeczucie , że tutaj chodzi o ciebie. Taka męska intuicja.
-Męska intuicja, serio ? -spojrzałam na niego z politowaniem w oczach. Czasami jak on coś powie to sama nie wiem czy mam się śmiać czy płakać. - W każdym razie ta twoje intuicja raczej cię zawodzi.
-Wątpię. Co się wydarzyło na tym waszym ostatnim spotkaniu, hmm ?
-Nic. Pocałował mnie. - powiedziałam to , tak jakby to kompletnie nic dla mnie nie znaczyło.
-No to nic czy cię pocałował ?
-Pocałował mnie i ja mu potem powiedziałam , że..
-Powiedziałaś mu , że źle całuje ?! - Kłos krzyknął na całą restaurację nie dając mi nawet dokończyć mojej wypowiedzi. - No to ja mu się nie dziwię , że się chłopak załamał. Na facetów takie wyznania raczej nie działają pozytywnie.
-Karol co ty pieprzysz ? Ja mu nic takiego nie powiedziałam, chill.
-A co ty mu powiedziałaś ? - środkowy spojrzał na mnie z przerażeniem w oczach.
-W sumie to nic. I w tym rzecz , że nic mu nie powiedziałam tylko po tym pocałunku uciekłam do domu i nadal. Nie wytłumaczyłam mu mojego zachowania. - Mówiąc to spuściłam wzrok , bo dobrze wiedziałam , że Maćkowi należy się jakieś wyjaśnienie poza głupim i nic nie znaczącym ‘nie chcę cię ranić’.
-A no to … To chyba faktycznie jest gorsze niż to , że nie umie całować. - W tym momencie sama nie wiedziałam czy Kłosu mówi poważnie , czy nie.
-Taa..
-A właściwie czemu to zrobiłaś ?
-Bo ja nie jestem gotowa. Maciek jest świetnym chłopakiem , ale cholera po tym wszystkim dla mnie to za wcześnie. Poza tym ja nie jestem dziewczyną dla niego. Nie chcę go ranić.
-Nie jesteś dziewczyną dla niego ? Po tym wszystkim ? Wiesz, bardzo chciałbym być jasnowidzem , ale niestety Bóg nie dał mi żadnych zdolności nadprzyrodzonych , więc może sama wszystko mi wyjaśnisz, hm ?
-Karol nie tutaj. - Rozejrzałam się po lokalu , jakby w obawie , że może być tu jakiś seryjny morderca, czy coś.
-Dobra, zapraszam więc na spacer, albo do mojego mieszkania.
-Nie warto tracić czasu. To nie jest zbyt miła historia.
-Kupimy wino. Przy winie wszystko jest przyjemniejsze, a ja staję się lepszym słuchaczem.
Zapłaciliśmy za kolację i wyszliśmy z restauracji kierując się do Bezdomki , tfu ! Biedronki w celu zakupienia wina i jakiś lodów. Karol stwierdził , że przy winie i lodach o smaku tirami su każdy wieczór jest przyjemny. Nie protestowałam , ale wiedziałam , że ten nie będzie. Po piętnastu minutach drogi ‘z buta’ dotarliśmy do mieszkania Karola. Mieszkanko było średnich rozmiarów, urządzone nowocześnie. Nie było napaćkane jakimiś zbędnymi gratami , więc było w nim dużo miejsca. Kłosik otworzył wino i razem usiedliśmy na kanapie w dużym salonie z beżowymi ścianami.
-A teraz zamieniam się w słuch. - Powiedział Karol, kiedy skończył nalewać wino do lampek.
-Nienawidzę o tym mówić. Będziesz czwartą osobą która się o tym wszystkim dowie.
-Kto był przede mną ?
-Tata, Adam, mój psycholog i terapeutka z odwyku .
-Odwyku ?! - Karol był wyraźnie zszokowany. - Intrygujesz mnie tą tajemniczością. No zacznij już mówić.
-Nigdy nie pomyślałabym , że będę to opowiadać wspaniałemu środkowemu Skry. Wszystko zaczęło się jakoś po maturze. Chodziłam z nim do klasy. Zawsze mi się podobał , bo miał w sobie nutkę tajemniczości. Był typem skurwiela, uwielbiał ranić , ale nienawidził być raniony. Mimo wszystko biegało za nim połowa dziewczyn z mojej szkoły i nie tylko. Ja w sumie też nigdy nie należałam do grzecznych, spokojnych i poukładanych dziewczynek. Uwielbiałam imprezować, bawić się, szaleć i żyć tak, jakby jutra miało nie być. Mniejsza o to. Po zdanej maturze zorganizowaliśmy ogromną imprezę, na której było grubo ponad 100 osób. W tym on i banda jego kumpli spod bloku. Mojej przyjaciółce Roksanie podobał się jeden z nich, Seba. Stwierdziła , że na tej bibie odważy się i zagada, a ja obiecałam , że jej pomogę. W trakcie imprezy podeszłyśmy do ich grupki i tak się wszystko zaczęło. Streszczę to trochę. Po miesiącu Roksana była z Sebą , a ja z Flo , czyli z tym kolesiem o którym wspominałam ci na początku. Byliśmy dosyć zgraną parą, oboje nie uznawaliśmy żadnych zasad, kochaliśmy imprezy i życie na spontanie. Praktycznie ciągle byłam z nim i praktycznie ciągle imprezowałam, w sumie nic poza tym. Roksana i Sebastian tak samo. Spijaliśmy się do granic możliwości, kilka razy wylądowaliśmy w szpitalu lub na komisariacie. W domu byłam gościem, wracałam tylko żeby się odświeżyć albo przebrać. Odpowiadało mi takie życie. Pewnego wieczoru , na którejś z imprez przyłapałam Flo na ćpaniu. Zapewniał mnie , że to nic i że nie jest uzależniony, może przestać kiedy tylko zechce. Poprosiłam, żeby dał mi spróbować. Na początku się nie zgodził, powiedział , że nie ma takiej opcji i że to nie dla mnie. Jednak wystarczyły maślane oczka i kilka pocałunków i już miałam działkę w ręce. Tak się zaczęło, tak zaczęłam ćpać. Z wieczoru na wieczór coraz więcej i coraz bardziej nie mogłam się doczekać momentu , w którym znowu będę naćpana. Uwielbiałam być naćpaną, uwielbiałam to życie , które prowadziłam będąc w tym błogim stanie. Ćpaliśmy we czwórkę - ja , Flo, Seba i Roksana. Zaczęło brakować nam kasy , więc zaczęłam wynosić przeróżne rzeczy z domu tylko po to , aby znów mieć na działkę. Adam i tata szukali mnie, prosili żebym wróciła do domu, do mojego starego życia , ale na marne. W końcu przestałam wracać do domu ,ale najpierw ukradłam z konta rodziców sporą sumkę. Zamieszkałam razem z tamtą trójką w domu Seby , który i tak mieszkał sam. Kiedy skończyła się kasa Roksana zaczęła się puszczać, a ja zaczęłam kraść. Mimo wszystko sprzedawanie się nadal. Było dla mnie obrzydliwe i nie chciałam tego robić nawet za działkę. Gdy zaczęliśmy wykradać sobie pieniądze albo narkotyki zrozumiałam , że wśród ćpunów nie ma przyjaźni, żyjesz na własną rękę. Trzeba było sobie jakoś radzić, po tym jak ojciec Sebastiana wywalił nas z jego domu , bo powiedział , że nie będzie dawał schronienia dla marginesu społecznego. W listopadzie zamieszkaliśmy w jakiejś melinie razem z innymi ludźmi podobnymi do nas. Dopóki noce były w miarę ciepłe to jakoś dawaliśmy radę, ale potem było coraz ciężej. Potrzebowaliśmy coraz więcej towaru , a nie mieliśmy już skąd brać pieniędzy. Narobiłam sobie cholernych długów, których także nie miałam jak spłacić. Na początku marca Flo poprosił mnie , abym poszła z nim na spacer. Zgodziłam się, umówiliśmy się w parku o 22. Kiedy dotarłam na wyznaczone miejsce, jego jeszcze nie było. Usiadłam na ławce i rozglądałam się po parku , w którym nie było praktycznie nikogo. Nagle usłyszałam kroki. Na początku myślałam , że to Florian , ale kiedy się odwróciłam ujrzałam wielkiego, postawnego mężczyznę , który zmierzał w moim kierunku. Podszedł do mnie, wziął na ręce, moje usta zakrył dłonią i zaniósł do samochodu. Zaczął się do mnie dobierać , ale cudem udało mi się wyrwać z jego uścisku i uciec z auta. Byłam w totalnym szoku. Poszłam ćpać i tej nocy prawie zaćpałam się na śmierć. Na szczęście jakiś facet zadzwonił na pogotowie i udało się mnie uratować. Kiedy w szpitalu spytano mnie o rodzinę powiedziałam , że nie mam nikogo chociaż dobrze wiedziała , że zawsze mogę zwrócić się do taty lub Adama. Po wyjściu ze szpitala trafiłam na odwyk , ale udało mi się uciec. Znowu wróciłam do tamtej meliny i tamtego życia. Czas jakoś mijał. Pod koniec marca Flo znowu poprosił mnie o spotkanie w tym samym miejscu co poprzednio. Znowu się zgodziłam mimo , że byłam pełna obaw o godzinie 22 pojawiłam się w wyznaczonym miejscu. Nie pamiętam za dużo z tamtej nocy, byłam pijana. Wiem tylko , że zamiast Floriana do parku dotarło trzech mężczyzn , którzy siłą zaciągnęli mnie do dużego auta. Bałam się cholernie i wiedziałam , co za chwilę się stanie. Zgwałcili mnie, w brutalny sposób mnie zgwałcili. - Po moich policzkach zaczęły spływać łzy , których nawet nie próbowałam hamować. - Pamiętam tylko przeszywający mnie ból i to jak w duchu modliłam się o to , żeby jak najszybciej skończyli. I tak miałam cholernego farta. Po wszystkim wyrzucili mnie do rowu przy drodze z Łodzi do Warszawy, a akurat tego wieczoru Adam wracał do domu. Jego dobre serce kazało mu się zatrzymać , kiedy zobaczył wystającą z rowu dłoń. Zabrał mnie wtedy do szpitala. Byłam cholernie poobijana, miałam połamane żebra, miałam początki anoreksji i całe moje ciało było strasznie wycieńczone. Z moją psychiką wcale nie było lepiej. Na szczęście tata i Adam zajęli się mną, trafiłam do najlepszego psychologa w stolicy oraz na najlepszy odwyk w kraju. Miałam niesamowite szczęście , że oni we mnie nie zwątpili. Jesienią dowiedziałam się , że Sebastian, Roksana i Flo nie żyją. Zaćpali się i prawdopodobnie gdyby nie ten gwałt wtedy ja skończyłabym tak samo, jednak udało mi się wyjść z tego bagna ale to zajęło mi w chuj dużo czasu oraz zabrało bardzo dużo zdrowia zarówno fizycznego jak i psychicznego. Nie boję się chodzić samej po mieście, nie boję się rozmawiać z ludźmi , ale nadal boję się bliższego kontaktu z facetami. Boję się przytulania, pocałunków i dlatego tak zareagowałam na pocałunek z Maćkiem. Wtedy to był impuls i chyba nawet brakowało mi takiej bliskości, ale jednak nadal myślę , że to za wcześnie.
Skończyłam swój monolog i dopiero wtedy spojrzałam na Karola. Milczał. Swój wzrok skupił na butelce wina. Jego dłonie były zaciśnięte w pięści. Pragnęłam teraz tylko żeby ta cisza wreszcie została przerwana, nie wiedziałam co mam zrobić.
___________________________________________
Hej :) No i właśnie w tym rozdziale dowiadujecie się całej prawdy o Idźce :D Ej, wena mnie opuściła :( I nie wraca :( Boję się, że się zgubiła, muszę jej poszukać. Mam zły nastrój po meczu JW i Zaksy. Liczyłam na więcej od Jastrzębian, ale no cóż. Teraz trzeba zapomnieć i walczyć dalej :)
Na pewno wpadnę w wolnej chwilce ;)
OdpowiedzUsuń