środa, 27 marca 2013

Rozdział 8.


Po kilku minutach byliśmy pod posesją państwa Wlazłych. Kiedy zadzwoniliśmy dzwonkiem z domu wyszedł Mariusz, przywitał się z nami po raz nie wiek który tego dnia i zaprosił do środka. Wnętrze było bardzo przytulne, wypełnione zdjęciami zarówno rodzinnymi, jak i siatkarskimi. Ściany były pomalowane na jasny kolor, prawie biały. Wchodziło się od razu do salonu połączonego z kuchnią. W salonie siedzieli już prawie wszyscy gracze (bo przecież nie lubią jak mówi się na nich ‘zawodnicy’) Skry razem z małżonkami, narzeczonymi, dziewczynami lub single. Mariusz przedstawił mnie swojej żonie, Arkowi, żonie Winiara, Oliewierkowi, dziewczynie Zatora oraz żonie Plińskiego. Każda z pań była zdziwiona, że Adam ma siostrę i ukazuje ją na światło dzienne dopiero teraz. Rozbawiła mnie cała ta sytuacja, gdyż wszystkie mówiły jacy to jesteśmy do siebie podobni, a tak naprawdę wszyscy widzieli , że nie ma między nami podobizny, a przynajmniej tak mi się wydaje. To chyba forma takiego komplementu, czy coś. W sumie nie wiem, nie wnikam. 
- Czego się napijecie ? - Przerwała tą serię komplementów Paulina - Do wyboru wino białe, czerwone i jakieś drinki autorstwa Mariusza. 
-Kto pije ? - Spojrzałam na Adama. W końcu przyjechaliśmy samochodem , więc wypadałoby żeby któreś z nas przystosowało się do roli szofera. 
-Może ty pij, a ja będę prowadził. Przecież ty już dawno nie siedziałaś za kółkiem. 
-Daj spokój, takich umiejętności się nie zapomina, szczególnie w moich przypadku. Ty pij, ja poprowadzę. 
I tak oto po krótkiej rozmowie Adam miał już lampkę wina w ręce. Już po kilku minutach złapałam bardzo dobry kontakt z Arkiem i Olim, a po niecałej godzinie siedziałam w pokoju młodego  Wlazłego i układałam różne figury z klocków lego. 
-Klocki lego ? Jak byłem mały to uwielbiałem się nimi bawić - Do pokoju wszedł Kłosu. 
-To chodź się z nami pobawić - Zaproponował zadowolony Oli. 
-Chętnie - Karol wyszczerzył się jak napalone hotki na widok Aleksa. 
Kiedy skończyliśmy budować armię dla chłopaków, Karol poprosił mnie o rozmowę.
-Przepraszam za moją reakcję wczoraj. Wiem, że nie powinienem cię oceniać i tak na ciebie naskakiwać, ale cholernie mnie tym wszystkim zdziwiłaś i jeszcze ta informacja , że tęsknisz za tym skurwielem… Maćkowi nic nie powiedziałem i nie zamierzam. Jeśli będziesz chciała to sama to zrobisz. Myślę, że twoja przeszłość nie przeszkodziłaby w waszym szczęściu, ale widzę też, że ty chyba po prostu nie chcesz z nim być. Trudno, nie wtrącam się. 
-Nie musisz przepraszać, rozumiem. A co do Maćka to ja sama nie wiem. Po prostu nie wiem czy coś do niego czuję i czy chcę z nim być. Na razie nie będę mu nic mówić. 
-Ooo ! Tu jesteście ! - Krzyknął Winiar, który akurat wpakował się do pokoju - Przyszedłem zaprosić was na jakieś tam danie autorstwa Pauliny. Chodźcie, ona na serio świetnie gotuje. 
Po chwili zeszliśmy razem z Winiarem na dół i minutkę później pochłanialiśmy żeberka w jakimś sosie, nie wiem jakim ale był mega smaczny. 
-Ej chłopaki, jest sprawa - Odezwałam się kiedy mój brzuszek był już nasycony - Szczególnie do ciebie Mariusz. 
-Chcesz zrobić ze mnie chrzestnego w tak młodym wieku ? - Wlazły prawie zakrztusił się żeberkiem. 
-A co ma wiek do bycia chrzestnym ? - Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Iga, co ty mówisz ? - Adam był w szoku. 
-Nie no wiesz ja się zgadam, ale nie wiem czy się nadaje.
-Jejku nie ! Nie o to chodzi - Zauważyłam, że całe towarzystwo odetchnęło z ulgą. - Chodzi o to, że mam zamiar wziąć udział w konkursie fotograficznym i potrzebuję jak najszybciej ‘sportowych’ zdjęć, więc kiedy macie najbliższy mecz i trening ? I czy mogłabym pobawić się w waszego fotografa ? 
-Kurde jak fajnie , że nie chcesz mnie w roli chrzestnego. To znaczy, że nie chcesz mnie w roli chrzestnego jeszcze teraz. A co do fotek, to spoko. Nie ma problemu. Najbliższy mecz jest w sobotę, możesz wpaść też na trening w piątek. Myślę, że Nawrocki się nie sprzeciwi. 
Byłam zadowolona, że się zgodził i będę miała co wysłać na ten konkurs. Reszta wieczoru mijała nam w bardzo wesołej atmosferze. Około północy stwierdziłam, że pójdę się przewietrzyć. Wzięłam kurtkę i usiadłam na huśtawce w ogrodzie. Siedziałam kilka minut i rozmyślałam o tym, jak dobrze jest mi teraz w Bełchatowie. Jak bardzo cieszę się, że żaden z tych warszawskich bandziorów mnie nie dorwał i mam nadzieję, że już nie dorwie. Z rozmyśleń wyrwał mnie Maciek siadający obok. 
-Nie za zimno na takie przesiadywanie ? 
-Nie. - Nie miałam ochoty na rozmowę z Maćkiem. Bałam się poruszania tamtego tematu, a z drugiej strony chciałabym już wszystko wyjaśnić. 
-Iga.. - Maciek wyraźnie się zawahał , a ja od razu wiedziałam, co chce powiedzieć. 
-Nie przepraszaj. Właściwie to ja powinnam przeprosić. Najpierw się z tobą całuję, a potem uciekam bez słowa, to nie fair. Nie chcę zagłębiać się w szczegóły, po prostu zostałam mocno zraniona i teraz boję się zaufać tak do końca. Maciek ja cię lubię, ale dla mnie to za wcześnie. 
-Skoro nie chcesz zagłębiać się w ten temat to nie pytam, rozumiem. Tylko proszę cię przestańmy się unikać i udawać, że już się nie znamy. Bądźmy przyjaciółmi, proszę. - Maciek mówił szeptem. Łatwo wyczułam, że bał się tej rozmowy i że chce zakończyć ten ‘spór’. 
-Dobrze. Ciszę się, że wyjaśniliśmy sobie tamtą sytuację i teraz może być tak jak wcześniej - Posłałam Muzajowi promienny uśmiech, aby go trochę ośmielić. Atakujący przybliżył się i niepewnie mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk z uśmiechem na twarzy. A tak przy okazji … Boże ! Jakie Muzaj ma niesamowicie cudowne perfumy ! Omomom. 
-Wracamy ? - Zapytałam kiedy wreszcie po dłużej walce z samą sobą domagającą się dalszego wdychania zapachu Maćka oswobodziłam się z uścisku. 
Maciek w odpowiedzi tylko pokiwał głową i uśmiechnął się. Wróciliśmy do domu, a tam nadal wszyscy rozbawieni i z coraz to większym bananem na twarzy, ale myślę, że to już tylko efekt promili we krwi. Wchodząc do salonu natknęłam się spojrzeniem na Kłosa, który wzrokiem domagał się jakiś wyjaśnień. Uśmiechnęłam się tylko promiennie i dyskretnie uniosłam kciuk ku górze. Nie musi wiedzieć wszystkiego poza tym nie wygadam się, przecież tutaj przy wszystkich. 
-Ej, zastanawialiście się kiedyś czemu Spała - Zator był na niezłej fazie i w sumie byłam w szoku, że jeszcze kontaktował. Chociaż po tym co powiedział coraz bardziej zastanawiam się czy, aby na pewno jest jeszcze wśród nas na 100 % . 
-Paweł, co ty pieprzysz ? - wybełkotał Winiar. 
-No, bo skąd taka nazwa ? 
-Jak skąd ? - spytał oburzony Pliński - Specjalnie taką wybrali żeby się ładnie rymowało ‘Spała zrobi z ciebie siatkarza ideała’ - Daniel był wyraźnie zadowolony ze swojego stwierdzenia. 
-Hej Spała ! Hej Spała ! Wioska nie mała , zrobili z ciebie siatkarza ideała ! - Winiar zaczął popisywać się swoimi umiejętnościami wokalnymi , a po chwili dołączyła do niego reszta siatkarzy. Panowie stanęli na ogromnym stole w salonie Wlazłych i wszyscy zaczęli śpiewać do przedmiotu, który służył im za mikrofon. Winiar do butelki, Muzaj do banana, Kłos do buta, Pliński do szklanki itd.. Ja razem z resztą pań klaskałam w dłonie w takt melodii oraz pokładałam się ze śmiechu. W pewnym momencie przypomniałam sobie, że w bagażniku jest mój aparat i jak najszybciej po niego pobiegłam. Kiedy wyszłam z domu ktoś wybiegł za furtkę. Było ciemno więc widziałam tylko wysokiego, dobrze zbudowanego faceta ubranego na czarno. Przestraszyłam się, ale mimo wszystko poszłam po aparat. Po powrocie do salonu ujrzałam Skrzatów urządzającego striptiz. To było coś ! Winiar, Zator i Kłos już bez koszulki, a reszta szykująca się do zdjęcia swojego odzienia. Jak najszybciej opanowałam śmiech i wzięłam się za robienie zdjęć.  Po zakończeniu show panowie opadli na podłogę i zaczęli opowiadać różne zabawne historie związane ze Skrą i reprezentacją. Ja siedziałam w fotelu z kamienną twarzą. Nie miałam ochoty na takie opowieści, wciąż w głowie miałam uciekającego mężczyznę. Przebiegła mi nawet myśl, że może to któryś z dilerów, u których nadal mam długi. Ale to przecież niemożliwe, nikt nie wie gdzie teraz mieszkam. Chociaż oni wiedzą wszystko… 
-Co się nagle taka smutna zrobiłaś ? - Z moich rozmyśleń po raz drugi dzisiaj wyrwał mnie młody atakujący. 
-Nie … Wydaje ci się - Zmusiłam się do uśmiechu, w który Maciek i tak nie uwierzył.
-Naprawdę, wszystko jest ok. 
Muzaj nic nie mówiąc usiadł na oparciu fotela i przytulił mnie. Nie rozumiałam tego co zrobił, ale tego właśnie potrzebowałam w tej chwili, poczucia, że mam w kimś oparcie i w tym momencie czułam, że takie oparcie daje mi Maciek. Po moim policzku spłynęła pojedyncza, słona łza. Starałam Się powstrzymywać łzy, bo nie chciałam płakać teraz przy wszystkich. Wytarłam łzy i oderwałam się od Maćka posyłając mu delikatny uśmiech. Kiedy wstałam z fotela wszyscy powoli zbierali się do domów, zgarnęłam więc Adama i pomogłam ubrać mu kurtkę. Trzeba zrobić mu jutro, a dokładniej dzisiaj jakiś wykład na temat działania wódki, bo widzę, że ktoś tu nie umie pić. 
-Kocham cię siostrzyczko, wiesz ? - Bełkotał tak , że ledwie rozumiałam co mówi. 
-Tak, tak ja ciebie też. 
-Ale ja cię naprawdę kocham ! O taaaaaak cię kocham - W tym momencie Adam gestykulując pokazuje jak bardzo mnie kooooocha. 
-Oj , widzę , że ciekawie będziesz z nim miała - Obok mnie znów Maciek. 
-Weź mnie nie dobijaj. Ucz się na ich błędach i ty się tak nie spijaj. 
-Nie widzisz, że ja jestem abstynentem ? 
-Adam też był, ale potem mu się odechciało - Spojrzałam na mojego brata, który obściskiwał się z Cupko. W końcu idąc w kierunku wyjścia potknął się i runął na podłogę. Strzeliłam tylko face palma i próbowałam pomóc mu wstać, jednak sama nic nie zdziałałam i podnieść go musiał Muzaj. 
-Ze mną nie miałabyś takich problemów - Maciek posłał mi cwaniacki uśmieszek, a ja odpowiedziałam tylko spojrzeniem w styli ’are you fucking kidding me?’ - Żartuję - Maciek pocałował mnie we włosy i przytulił na pożegnanie po czym wzięłam braciszka za rączkę i poszliśmy do samochodu. Ciągle rozglądałam się na boki bojąc się , że znów zobaczę ’faceta w czerni’. Uspokoiłam się dopiero wsiadając do czarnego Suzuki Grand Vitara/Escundo. Już tak dawno nie jeździłam, tak bardzo mi tego brakowało. Zawsze uwielbiałam szybkie sportowe samochody, prawo jazdy zdałam za pierwszym razem i potem ciągle pożyczałam auto od taty i nawet bez celu jeździłam po mieście. Tata i Adam wiecznie krzyczeli, że jeżdżę za szybko, ale ja inaczej nie umiem. Kiedy jechaliśmy do domu ulice były już prawie puste, więc pozwoliłam sobie na przetestowanie autka mojego braciszka. Może namówię tatę żeby kupił mi jakiś samochód ? A może samej uda mi się zarobić ? W każdym razie potrzebuje samochodu ! Kiedy byliśmy już w mieszkaniu Adam padł na kanapę i szybko zasnął, a ja po szybkiej kąpieli kulturalnie położyłam się do swojego łóżka i szybko oddałam się w objęcia Morfeusza.
____________________________________________________
Hej :D Jak tam u was ? :D Ja się jaram, że już wolne <33 Niedługo lecę popykać w siatę ^^ 
Czytasz ? Komentuj :)    

6 komentarzy:

  1. Bardzo fajnie piszesz. Iga nie miała łatwego życia... Współczuję jej bardzo. Mam nadzieję, że kiedyś będzie potrafiła zaufać Maćkowi w TEN sposób i zdecyduje się na miłość. Czekam na następny rozdział z niecierpliwością.

    Pozdrawiam, no_princess :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba :) Następny rozdział jutro ;)
      Pozdrawiam :D

      Usuń
  2. Oj Iga, Iga. :D Może się kiedyś zdecyduje.
    PS: Idziesz popykać w siatkówkę? Że na podwórku, w zimmiee? o.O
    A w chwili wolnej zapraszam do mnie:)http://169141613.blogspot.com/
    Pozdrawiam.:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie spokojnie nie na podwórku :D Na hali w szkole ;))
      Na pewno wpadnę :)
      Pozdrawiam :D

      Usuń
  3. Masz świetny styl pisania, bardzo dobrze mi się to czyta :)
    Iga dużo przeszła, mam nadzieję, że życie pisze dla niej jak najlepszą przyszłość :)

    http://as-prosto-w-serce.blogspot.com/ - jeżeli masz czas i ochotę zapraszam na nowy, siedemnasty rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Super, że już dodałaś, bo długo czekałam :D Zaraz biorę się za czytanie ;)
      Pozdrawiam :D

      Usuń