niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 16.


-Znowu to samo..- wzdycha zrezygnowany Maciek przyglądając mi się, jak pakuje ubrania do fioletowej walizki. Jest piątek, a ja jak zwykle od kilku tygodni zbieram swoje rzeczy i pakuje do walizki, której ostatnio używam, co tydzień. Odkąd mam pracę, nie mam czasu na nic. W weekendy jestem na meczach, kiedy wracam wybieram zdjęcia i zajmuje się ich obróbką, od poniedziałku do piątku wykłady, a w piątek szykowanie się do kolejnych wykładów i tak w kółko. Gazeta okazała się wielkim sukcesem i sprzedaje się w kilku tysiącach egzemplarzy, dlatego praca jest przyjemna, wszyscy w redakcji starają się, aby było jeszcze lepiej. Na uczelni panuje gorący okres, ciągle organizowane są jakieś sesje, wykłady, zaliczenia, czyli masa pracy. Oboje z Maćkiem nie mamy już tak wiele czasu na to, aby razem spędzić kilka chwil. Widujemy się w biegu, gdy ja wracam do domu on biegnie na trening, nadal gra w podstawowej szóstce Skry, ponieważ kontuzja Alka okazała się jeszcze poważniejsza niż się na początku wydawało. 
-Jak trening ?-mam nadzieję, że odpuści sobie robienie mi jakiś wyrzutów i chociaż tego wieczoru unikniemy zbędnych kłótni. 
-Trening, jak trening. Nie udawaj, że cię to interesuje.- wzrusza obojętnie ramionami. 
-Słucham ?- patrzę na niego zdziwiona i mam nadzieję, że się tylko przesłyszałam. 
-Oprócz pracy już nic cię nie interesuje. Ciągle siedzisz z aparatem na hali, albo na uczelni, a dla mnie kompletnie nie masz czasu. 
-Dobrze wiesz, że to nie prawda. Przecież się staram, ale zrozum mnie dopiero zaczynam i chcę być jak najlepsza. Spełniam swoje marzenia i chciałabym żebyś mnie wspierał, a nie robił mi wyrzuty ! 
-A może znajdziesz pięć minut i pomyślisz o tym, co ja czuję ?!- krzyczy zdenerwowany i szybko wychodzi z garderoby, po czym słyszę głośne trzaśnięcie drzwi frontowych. Równie zdenerwowana rzucam kosmetyczką, którą akurat mam w ręce i bezwładnie zsuwam się po szafie. Zaciskam zęby ze złości, a po moich policzkach płyną łzy. Nie tak to wszystko miało wyglądać. Znowu kłócimy się zamiast spędzić razem miły wieczór, znowu zamiast spokojnie porozmawiać o naszych uczuciach drzemy się na siebie nawet nie do końca wiedząc o co nam chodzi. Kilka tygodni temu świata poza sobą nie widzieliśmy, nie było mowy o jakiś większych kłótniach, a teraz każda nasza rozmowa kończy się ostrą wymianą zdań. Tak szybko dopadł nas kryzys, czy może do siebie nie pasujemy ? Dlaczego nie potrafimy się wspierać ? Dlaczego ciągle szukamy dziury w całym ? A może faktycznie praca za bardzo mnie pochłonęła i przestałam myśleć o Maćku ? 
W mojej głowie kłębią się przeróżne myśli. Nie umiem odpowiedzieć sobie na pytania, które sama zadałam. Nie umiem stwierdzić czego tak naprawdę chcę. Nie potrafię zrozumieć, co zrobiłam źle. Nadal  mocno zdenerwowana wstaję z podłogi i kończę pakowanie, co chwilę wycierając mokre od łez policzki. W końcu stawiam w koncie wypchaną po brzegi walizkę i idę pod prysznic. Gorąca woda parzy moje ciało, a ja, naiwna mam nadzieję, że usunie mi z pamięci cały ten dzień, tą kłótnię. Po kilku minutach wychodzę z kabiny, ubieram dresy i czarną bokserkę, a włosy wiąże  w wysokiego kucyka. Ogarnięta idę do kuchni i robię sobie kakao z dużą ilością bitej śmietany, po czym siadam na kanapie i szczelnie opatulam się kocem. Siedzę w ciemnym salonie tępo wpatrując się w okno. Patrzę na jeżdżące po drodze samochodach i ludzi, którzy beztrosko przemierzają bełchatowskie chodniki. Po głowie krążyły mi wspomnienia, kiedy po odwyku, w podobnej aranżacji spędzałam wieczory z Adamem. Krok po kroku opowiadałam mu, co się ze  mną działo, nie hamowałam łez, mówiłam mu wszystko, o ćpaniu, o Flo. Ryczałam i pytałam Boga, dlaczego musiał zabrać mi Floriana, dlaczego musiałam tyle wycierpieć, a Adam zawsze w takich momentach mówił, że wszystko ma jakiś sens. Wierzyłam mu. Sama próbowałam wmówić sobie, że to wszystko, co mnie spotkało, spotkało mnie z jakiegoś powodu. Teraz wiem, iż dzięki temu jestem silniejsza i bogatsza o różne doświadczenia, ale wiem też, że to nie prawda. Nie wszystko ma sens. Jest  tyle par, które powinny być razem, ale nie są, tyle zajebiście dobrych i porządnych osób spędzających samotnie kolejne wieczory, tylu zajebistych ludzi męczących się z chujowymi czy patologicznymi rodzinami, wreszcie tylu skurwieli mających kwitnące życie towarzyskie i kogoś kto naprawdę ich kocha, to pokazuje, że nie wszystko ma sens. 
Po chwili usłyszałam w mieszkaniu dźwięk dzwonka. Czyżby Maciek zapomniał kluczy ? Niechętnie zwlekłam się z kanapy i poszłam w kierunku drzwi. Kiedy je otworzyłam ujrzałam przed sobą Karola. 
-Kłosu ? Ty pewnie do Maćka. Nie ma go.- wzruszyłam ramionami i oparłam się o drzwi.  
-Wiem.- przesunął mnie i wszedł do mieszkania. Zdezorientowana poczłapałam za nim. 
-Skąd wiesz ?- pytam siadając na kanapie obok Karola. 
-Miałem się dzisiaj spotkać z Martyną, ale dostałem od niej smsa, że nie możemy się spotkać, bo musi pomóc Maćkowi. Stwierdziłem, że skoro on potrzebuje pomocy, to ty pewnie też, więc JESTEM.-mówi podkreślając ostatnie słowo. 
-Dlaczego pojechał do niej, a nie do ciebie ? 
-Nie wiem, chyba się polubili… 
-No kurwa zajebiście.- westchnęłam zrezygnowana i ukryłam twarz w dłoniach.- Ciebie to nie wkurwia ? 
-Przyjaźnią się.-mówi obojętnie.- Poza tym mój związek z Martyną to już tylko kwestia czasu.- dodaje, a ja patrzę na niego zdziwiona. Jego oczy nie mają tego blasku, co zwykle, dominuje w nich smutek. Niewiele myśląc siadam jeszcze bliżej i mocno go przytulam. 
-Kakao żeby rozmowa się lepiej kleiła ?- unoszę lekko kącik ust i kieruję się do kuchni. Szybko robię dwa duże kaka z podwójną dawką bitej śmietany i z dwoma kubkami wracam na kanapę. 
-Dlaczego ?- pytam zanurzając usta w gorącym napoju, a Karol od razu wie o co chodzi. 
-Nie układa nam się, nie pasujemy do siebie. Walczyłem, ale to nie przynosiło efektów, a ja nie mam na to już ani siły, ani ochoty.
-Jesteś pewien ? Może to przejściowe. 
-Nie. Nie dobraliśmy się, tak się nie da na dłuższą metę.- zapadła niezręczna cisza. Nigdy nie umiałam doradzać ludziom, tego niestety nie da się nauczyć.- Głupie uczucie, gdy wiesz, że Twój związek się rozpada, miłość gaśnie, a ty nie masz ochoty o to walczyć.-unosi delikatnie kącik ust do góry, a po chwili spogląda na mnie.- Ale co z wami ? Przecież wy się kochacie, to widać. 
-Nie umiemy ze sobą rozmawiać, a oboje ciągle mamy do siebie jakieś pretensje. Kłócimy się o wszystko, co się da.-wbiłam wzrok w podłogę, a do moich oczu napływały łzy.-Ciągle ma pretensje o moją pracę, a przecież ja nie robię mu wyrzutów z powodu treningów. 
-Jak dzieci.-westchnął Karol.-Porozmawiajcie ze sobą na spokojnie, raz, a porządnie. Maciek cię kocha i nie chcę się tobą dzielić, a musi i to z twoją pracą. Może jest po prostu zazdrosny ? Zazdrość to strach przed utratą bliskiej osoby, pokaż mu, że nie musi się bać.- Kłosu posłał mi ciepły uśmiech. Kilka prostych słów, a ja już mam nowy plan i wiem, że mi się uda. Znowu jestem pełna wiary w siebie. Wiary i nadziei. 
-Mogę ci coś powiedzieć, tak po przyjacielsku ?-spojrzałam mu w oczy, a on skinął głową.- Uwielbiam cię Kłosu.- powiedziałam z uśmiechem na twarzy i po raz kolejny tego wieczoru mocno go przytuliłam. 
-Też cię uwielbiam Iguś. Pamiętaj, zawsze możesz na mnie liczyć.- Objął mnie ramieniem i pocałował we włosy.- Macie jakieś ciekawe filmy ? Może coś obejrzymy ? 
-Pewnie.-zwlekłam się z kanapy i zaczęłam szukać czegoś ciekawego. 

Obudził mnie mój bezlitosny budzik. Zaspana przetarłam oczy, wstałam i dopiero teraz zauważyłam, że obok nie ma Maćka. Zerknęłam na telefon - żadnej wiadomości. Zmartwiona idę do łazienki i biorę szybki prysznic, suszę włosy i wiążę je w koczka na czubku głowy, podkreślam oczy eyelinerem i ubieram się. Gotowa idę do kuchni, jem szybkie śniadanie i pije kawę co chwilę zerkając na telefon w oczekiwaniu na jakąkolwiek wiadomość od Maćka. Kilka minut po szóstej zabieram walizkę, ubieram kurtkę, zakluczam mieszkanie i schodzę na parking. Wychodząc z bloku mijam się z Maćkiem. 
-Już jedziesz ?-pyta przeczesując ręką swoje włosy. 
-Dopiero wracasz ?- pytam z ironią  w głosie. 
-Zasiedziałem się u kumpla, trochę wypiłem. Nie było sensu wracać.- wzrusza ramionami i wbija wzrok w chodnik. Dobrze wiem, że kłamie. 
-Martyna zmieniła płeć?- prycham i widzę, że Maciek jest zdziwiony.-Sorry, ale się śpieszę.-szybkim krokiem go wymijam i idę w stronę audi.-Powodzenia na meczu.-krzyczę wsiadając do samochodu. Zdenerwowana włączam muzykę i z piskiem opon ruszam w podróż do Muszyny.  
Jeszcze godzina do meczu, a ja właśnie wjeżdżam do Muszyny. Zatrzymuje się w centrum i zastanawiam, co dalej robić. W końcu zdecydowałam się na obiad, więc weszłam do jednej z knajpek i zamówiłam spaghetti. Siedząc przy stoliku wyjmuję z torby telefon, który był wyciszony na czas drogi. Piętnaście nieodebranych połączeń od Maćka. Uśmiecham się i z powrotem wrzucam komórkę do torby. Szybko jem obiad i jadę na halę gdzie trwa już rozgrzewka dziewczyn z Muszyny i Wrocławia. 
Mecz skończył się szybkim trzy zero dla Muszynianek, MVP spotkania została Anna Werblińska. Zadowolona, że mam więcej czasu na podróż do Rzeszowa niż się spodziewałam wsiadam do samochodu i ruszam w drogę. 

Zostało pół godziny do meczu. Wchodzę do hali i od razu słyszę śpiew kibiców. Atmosfera od razu mi się udziela i zaczynam nucić pod nosem przyśpiewki Resovii. Na parkiecie rozgrzewają się już gracze z Rzeszowa i Częstochowy, od razu wyjmuję z torby lustrzankę i zabieram się do pracy. Kilka minut przed pierwszym gwizdkiem trenerzy przywołują do siebie graczy i udzielają im ostatnich wskazówek. Podchodzę bliżej, a po chwili moje pole widzenia zasłania jeden z wielkoludów ubrany w pasiak. 
-My się chyba znamy…- olbrzym zaczyna mi się przyglądać. 
-Chyba mnie z kimś pomyliłeś.-próbuje go wyminąć, ale mi nie pozwala. 
-Nie jesteś przypadkiem… 
-Człowieku chodź szybko ! Nie czas na wyrywanie panienek!- podbiega do niego Bartman i ciągnie w kierunku boiska, a ja w duchu mu za to dziękuje. 
____________________________
Hej ;) Szczęśliwi po finałowym meczu PlusLigii ? Ja bardzo ! :)) Od wczoraj chodzę uśmiechnięta i śpiewam ''mistrz, mistrz Resovia'' :D Super ! ^^ O 20. wszyscy trzymamy kciuki za kadetów ;D A już niedługo nasz wyczekiwany sezon reprezentacyjny :)) Aż się morda cieszy ;p 

7 komentarzy:

  1. No nie! Naprawdę nie miał do kogo pojechać, tylko do Martyny? -,- Przecież wiadomo, jak to wygląda, teraz pewnie dręczą go wyrzutu sumienia i wydzwania. No Maciek, no! Ciekawa jestem, jak to się potoczy dalej...
    Jasne, ze szczęśliwa! I to nawet bardzo! :D Tylko Zbych w Sovi jest jak na razie jedną wielką niewiadomą :c
    Pozdrawiam c:
    volleyball-journalist.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, Maciek i Martyna się polubili.. :)
      Krążą plotki, że Resovia podjęła rozmowy z Zibim i wszystko ma się wyjaśnić w najbliższym czasie. Mam nadzieję, że Bartman nadal będzie Soviakiem ^^ :D
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. niestety kadeci przegrali, ale jest srebro:)
    ja również jak najbardziej zadowolona :)
    rozdział prześwietny, z tym że Martyna zmieniła płeć... też o tym pomyślałam, jak Maciek powiedział, że zasiedział się u kumpla:)
    poinformuj mnie o następnym:)

    PS. nie wiem dlaczego, ale to mi się kojarzy z "Klanem"- bo tu też jest Maciek i Martyna... xd haha, głupie skojarzenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy najlepszych siatkarzy na świecie, Mistrzynie Europy i Wicemistrzów Europy, jest pięknie ! :D
      Serio w Klanie jest Maciek i Martyna ? xd Hahahah xd
      Na pewno poinformuje ;)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Wreszcie jestem! Przepraszam, że musiałaś tak długo czekać, ale przygotowywałam sie do testów ;/ A teraz zamiast powtarzać materiał z matmy, wolę zająć sie czytaniem opowiadań :D
    Powiem tak, podoba mi się, ale mam jedną uwagę ;p "-Pewnie.-zwlekłam się z kanapy i zaczęłam szukać czegoś ciekawego." Po słowie "pewnie" jest kropka, więc "zwlekłam" powinno być napisane z dużej litery ;) Przynajmniej tak mi się wydaje ;) Brakuje kilku przecinków, ale nie martw się, ja też często mam problem z interpunkcją ;) Reszta jest okej :D
    Pozdrawiam, poziomkowa. ;*

    http://walcze-bo-warto.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się, że wolisz opowiadania od matmy :D
      O widzisz, dziękuje za uwagi ;) No tak, interpunkcja to moja zmora xd ''Bardzo ładna treść Wikusiu, ale zapominasz o interpunkcji!'' Aż mi stanął przed oczami obraz mojej polonistki z podstawówki, grrr xd
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Świeetne, świetne i jeszcze raz świetne! I popieram koleżankę powyżej, Maciek i Martyna-skojarzenie z Klanem, nie żebym ja majakalnie Klan oglądała.. ale .. babcia ogląda :DD
    U mnie nowy --> http://siatkowkaczylimarzeniagodnespelnienia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń